Quantcast
Channel: Bella Italia
Viewing all 58 articles
Browse latest View live

Przed Hiszpanią

$
0
0

Młodzieżowa reprezentacja Włoch wygrała swój ostatni mecz grupowy z Niemcami 1-0 i tym samym zapewniła sobie awans do półfinału z pierwszego miejsca. Jedyną bramkę dla Azzurrinich zdobył Federico Bernardeschi.

r

Biorąc pod uwagę dotychczasowy przebieg Mistrzostw Europy podopieczni Luigiego Di Biagio fundują swoim kibicom prawdziwy rollercoaster, a i ich emocje(w tym moje)ulegają drastycznym zmianom. Po pewnej wygranej z Danią dostrzegłem w młodych Włochach potężny potencjał, ale porażka z Czechami mocno ostudziła mój zapał. Sądzę, że do pewnej normalizacji doszło właśnie dzięki triumfowi nad niemiecką młodzieżówką, dzięki czemu mogę opisać obecną squadrę z pewnego dystansu. Nadal uważam, że na turnieju rozgrywanym w Polsce Italia dysponuje jednym z najmocniejszych składów i jak sądzę nie pokazała ona stu procent swoich możliwości. Co się zaś tyczy samego selekcjonera, to jestem zbudowany, że po czeskiej wpadce wyciągnął wnioski, przemeblował skład i w końcu zmienił Azzurrinim ustawienie. W porównaniu do dwóch pierwszych gier, podczas których Włosi wychodzili w systemie 4-3-3, Di Biagio postawił na zmianę i przestawił system na klasyczne 4-4-2. Ponad to zrezygnował z eksperymentów w składzie i nie pokusił się o wystawienie żelaznych rezerwowych, miast tego postawił na najmocniejsze zestawienie na jakie mógł sobie pozwolić. Osobiście cieszy mnie, że dotychczasowy dubler Federico Chiesa, po tym jak miał spory wpływ na grę swoich kolegów wchodząc z ławki rezerwowych, tym razem dostał okazję do zaprezentowania swoich możliwości od pierwszych minut. Nie była to jedyna odważna decyzja szkoleniowca Italii, poza wystawieniem syna Enrico Chiesy od początku spotkania, zdecydował się on na grę bez klasycznej dziewiątki, a mianowicie Andrei Petagny, który rozegrał katastrofalne spotkanie we wspominanym meczu z Czechami. Atak więc stworzyła para faktycznych skrzydłowych; strzelec bramki Federico Bernardeschi oraz Domenico Berardi.

Po zakończeniu rywalizacji Włochów z Niemcami część opinii publicznej wietrzyło skandal w postaci umówienia się przez obie reprezentacje na korzystny dla nich wynik. Poza częścią dziennikarzy tego rodzaju oszustwa dopatrzył się także selekcjoner czeskiej młodzieżówki, który najwyraźniej nie potrafił pogodzić się z tym, że jego zawodnicy nie zdołali uzyskać promocji grupowej. Jeżeli o mnie chodzi, to faktycznie dostrzegłem, że w samej końcówce meczu żadna z drużyn nie miała ochoty na śmielsze ataki, ale wcześniejsze fazy spotkania były zupełnie inne, dlatego też opinie o ustawionym rezultacie gry uważam za nic innego jak nonsens.

Młodzi Włosi po dość ciężkich przeżyciach zdołali przebić się do kolejnego etapu mistrzostw, uzyskując tym samym status półfinalisty jednak w drodze do upragnionego finału stanie niezwykle silna reprezentacja Hiszpanii. Zarówno w tym jak i wcześniejszych wpisach podkreślałem, że selekcjoner Di Biagio dysponuje jedną z najsilniejszych kadr, biorąc pod uwagę wszystkich uczestników Euro. Wydaje się jednak, że jeżeli Azzurrini mieliby czuć przed którąś z drużyn jakikolwiek kompleks, to byłaby to kadra hiszpańska. Selekcjoner Albert Celades może pochwalić się takimi gwiazdami jak; joker Realu Madryt Marco Asensio, kolejny dubler, tyle że z Barcelony Denis Suarez, czy też doskonale znany sympatykom serie a, dzięki grze na wypożyczeniu w Milanie Gerard Deulofeu, który od kolejnego sezonu będzie miał okazję przywdziać trykot wspomnianej Barcelony. Patrząc na sam przebieg turnieju Hiszpania wygrała wszystkie mecze grupowe, notując przy tym znakomity bilans bramkowy. Nie tylko według mnie podopieczni Caledesa są faworytem starcia, które odbędzie się we wtorkowy wieczór w Krakowie. Na korzyść Hiszpanii składa się również fakt, iż czołowe postaci ekipy Di Biagio będą zmuszone do pauzowania ze względu na nadmiar żółtych kartek. Mowa tu o Andrei Contim oraz Domenico Berardim. Pomimo wszystkich przeciwności nie stawiam Włochów na straconej pozycji. W końcu będzie to dla nich swego rodzaju okazja do rewanżu za porażkę ich starszych kolegów w finale Euro z 2013 roku, kiedy to Hiszpania wysoko ograła ówczesnych zawodników Devisa Mangii 4-2, zapewniając sobie ostateczny triumf na izraelskim turnieju. Kluczem do osiągnięcia satysfakcjonującego wyniku będzie postawa defensywy. Na szczęście dla Italii po słabszym meczu z Czechami obudził się Daniele Rugani, który co tu dużo mówić jest liderem formacji defensywnej Azzurrinich. Liczę na to, że Włosi wezmą przykład z dorosłej kadry, która podczas zeszłorocznych Mistrzostw Europy w sposób popisowy ograła Hiszpanię. Oby młodzież powtórzyła ten wyczyn.

Przewidywany skład:

Donnarumma

Calabria,Caldara,Rugani,Barreca

Benassi,Pellegrini,Gagliardini

Bernardeschi,Petagna,Chiesa


Za wysokie progi

$
0
0

Reprezentacja Włoch U21 przegrała z Hiszpanią 3-1 w ramach półfinałowej potyczki Młodzieżowych Mistrzostw Europy, odpadając tym samym z turnieju. Jedyną bramkę dla Azzurrinich zdobył Federico Bernardeschi.

fe

Nie tylko ja, ale każdy kto był zainteresowany kadrą Luigiego Di Biagio odczuwa swego rodzaju zawód, związany z tą drużyną. Selekcjoner Włochów miał do dyspozycji najmocniejszą ekipę od lat, zaś sympatycy i komentatorzy Serie A nie mieli wątpliwości, że obecne pokolenie młodych zawodników jest szalenie mocne o czym świadczy fakt, iż spora część młodzieżowców już dziś ma mocną pozycję w swoich drużynach i grę w dorosłej reprezentacji za i przed sobą. W zapowiedzi spotkania półfinałowego podkreślałem, że jedynie Hiszpanie dysponują dziś mocniejszym zestawieniem talentów, co zresztą potwierdziło się w samym meczu. Nie mam wątpliwości, że Italia miała niejakiego pecha, uzyskując awans do najlepszej czwórki mistrzostw z pierwszego miejsca już w kolejnym etapie musiała trafić na najmocniejszego przeciwnika, ale takie są prawa turnieju. Nie mam nawet pretensji o samo odpadnięcie z podopiecznymi Caledesa, ale mierzi mnie postawa części drużyny, co było widoczne w czasie bezbarwnych gier z Czechami i właśnie Hiszpanią. Młodzi Włosi bywają agresywni kiedy jest to zbyteczne(czerwień Gagliardiniego), ale wówczas gdy rywal jest w natarciu ci pozostają bierni, dzięki czemu Saul mógł pokazać wczoraj, to co pokazał, zyskując przy tym poklask obserwatorów meczu. Analizując powodu odpadnięcia squadry nie można zapominać o nieobecnych i do tego kluczowych postaci drużyny, a mianowicie o Contim oraz Berardim, choć stawiam tezę, że nawet z nimi w składzie Włosi nie zdołaliby rozbić rozpędzonej Hiszpanii, byliby co najwyżej mocniejsi w napadzie.

Hiszpanie rozpoczęli spotkanie od zdecydowanych ataków, czego efektem był rzut rożny, po którym Deulofeu był bliski pokonania Donnarummy, ale na szczęście dla fanów włoskich goalkeeper Milanu zachował czujność. Po dłuższej przerwie dość bezbarwnej gry okazję do objęcia prowadzenia przez Azzurrinich miał Pellegrini, ale piłkę po jego strzale odbił bramkarz hiszpański.

Druga odsłona nie pozostawiła publiczności zgromadzonej na stadionie w Krakowie żadnych złudzeń - był to popis reprezentacji Hiszpanii. Niecałe dziesięć minut po zmianie stron Saul Niguez rozpoczął swój koncertowy mecz i otworzył wynik rywalizacji. W 58 minucie sytuacja Italii stawała się coraz bardziej tragiczna, a to z powodu drugiej kartki jaką otrzymał Gagliardini, osłabiając tym samym swój zespół. Niespodziewanie, to właśnie po stracie kluczowego pomocnika Azzurrini zdołali strzelić bramkę, której autorem był Bernardeschi - jak się później okazało skrzydłowy Fiorentiny został najlepszym strzelcem włoskim podczas mistrzostw rozgrywanych w Polsce. Radość Włochów trwała wyjątkowo krótko, bo zaledwie trzy minuty, po których Saul Niguez dwoma efektownymi golami ustrzelił zadufanego w sobie Donnarummę i wprowadził Hiszpanię do finału imprezy.

Po odpadnięciu Włochów z mistrzostw mam silne wrażenie, że część z zawodników musi znacznie poprawić swoje umiejętności, ażeby w sposób faktyczny zaistnieć w światowym futbolu. Gianluigi Donnarumma nie chciał przedłużyć swojej umowy z Milanem i rozpoczął dążenia w ramach, których miałby się przenieść do silniejszego, aniżeli Mediolańczycy zespołu. Imponuje mi fakt, iż pomimo bardzo młodego wieku 18 latek ma już stosunkowo duże doświadczenie, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że część entuzjastycznych opinii na jego temat, spowodowana jest właśnie nie tyle jego wielkim umiejętnościom, a rocznikiem. Oczywiście doceniam jego dotychczasowe osiągnięcia, niemniej choćby lekcja jakiej udzielił mu Saul Niguez powinna być dla niego czynnikiem, który zmusi go do większego wysiłku, pokory i przemyślenia raz jeszcze swojej obecnej sytuacji klubowej. Na pewno zawiedli defensorzy. Jeżeli Daniele Rugani liczy na częstszą grę w Juventusie musi być bardziej zdecydowany przy swoich interwencjach, w innym wypadku nie ma szans w rywalizacji ze stoperami klasy; Chielliniego, Bonucciego, Barzagliego czy nawet Benatii. Antonio Barreca nie był nawet aż tak tragiczny w defensywie, ale jego dośrodkowania pozostawiają wiele do życzenia. Na plus zapisał się nieobecny wczoraj Conti, bez którego prawa flanka Azzurrinich mocno cierpiała. Federico Bernardeschi już dziś może czuć się pełnoprawnym członkiem reprezentacji Gian Piero Ventury, gwiazdą Fiorentiny, a być może w niedługim czasie nowym nabytkiem Juventusu, ale mam leciutki niedosyt związany z jego osobą i liczę, że z biegiem czasu będzie on jeszcze lepszy. Zdecydowanie mocniejszy musi być za to Andrea Petagna. Nie może być tak, że klasyczna dziewiątka jest aż tak bezradna w polu karnym rywali. Poza tym chłop o jego posturze ma wyjątkowo mizerne uderzenie. Na szczęście dorośli Włosi dysponują snajperem klasy Andrei Belottiego, przez co Petagna będzie musiał długo poczekać, aż stanie się częścią Azzurrich.

Skład:

Donnarumma

Calabria,Caldara,Rugani,Barreca

Benassi(87'Garritano),Pellegrini,Gagliardini,Chiesa(61'Locatelli)

Petagna(72'Cerri),Bernardeschi

Przed Hiszpanią i Izraelem

$
0
0

Selekcjoner reprezentacji Włoch Gian Piero Ventura ogłosił listę powołań na eliminacyjne pojedynki z Hiszpanią i Izraelem. Pierwszy mecz zostanie rozegrany  drugiego września w Madrycie, natomiast potyczka z Izraelitami odbędzie się trzy dni później w Reggio Emilia.

t

Wszyscy zainteresowani losami reprezentacji Włoch są zgodni, że sobotni mecz w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata w Rosji będzie najtrudniejszym zadaniem odkąd stery squadry objął Gian Piero Ventura. 69 latek jak do tej pory prowadził co najwyżej niezłe zespoły ligowe i zaledwie raz miał okazję do rywalizacji na międzynarodowym poziomie. Miało to miejsce, kiedy pracował w Torino i właśnie z tym zespołem z dobrej strony pokazał się w Lidze Europy, gdzie Byki uległy dopiero w 1/16 finału z rosyjskim Zenitem. Nie tylko włoscy eksperci, ale również ja miałem spore obawy względem przyszłości Azzurrich, za których wyniki odpowiadał człowiek wiekowy, ale niemający zbyt dużego doświadczenia w spotkaniach o najwyższą stawkę. Patrząc jednak na dotychczasowe wyniki Italii można uznać, że Ventura robi co do niego należy. Włosi co prawda nie wprawiają w zachwyt swoich kibiców, ale krok po kroku wykonują swoje zadania, dzięki czemu mogą pochwalić się zdobyciem szesnastu punktów w Grupie G. Na dziś ta, bądź co bądź, efektowna zdobycz daje Azzurrim zaledwie drugie miejsce, co jest efektem znakomitej postawy Hiszpanów, którzy mają tyle samo punktów, ale lepszy bilans bramkowy, aniżeli czterokrotni Mistrzowie Świata. Osobiście uważam, że najbardziej cenną zdobyczą był remis wyszarpany Hiszpanom w Turynie, kiedy to Daniele De Rossi zdobył wyrównanie po strzale z rzutu karnego. Dzięki temu Italia idzie z Hiszpanią łeb w łeb i faktycznym momentem na odskoczenie którejś z tych reprezentacji będzie spotkanie zaplanowane na drugiego września w Madrycie. 

Spoglądając na listę powołanych nazwisk, trudno dopatrzyć się większych niespodzianek. Po początkowych eksperymentach z taktyką, Ventura znalazł swój ulubiony system gry, do którego dobrał sobie najlepszych według swojej opinii wykonawców o czym wspomnę poniżej.

Bramkarze:

Już na początku opisu poszczególnych pozycji mamy do czynienia z powrotem. Chodzi o osobę goalkeepera Genui Mattię Perina, który pomimo zaledwie 24 lat zanotował dwie poważne kontuzje, które przyhamowały jego karierę. Nie ukrywam, że jestem fanem jego talentu i uważam, że w pełni sił jest on w stanie rywalizować z Gianluigim Donnarummą o bycie numerem dwa squadry po nieśmiertelnym Gigim Buffonie.

Obrońcy:

Od początku pracy Ventury z reprezentacją Włoch pewniakiem na jego liście był Mattia De Sciglio. Wychowanek Milanu zamienił tego lata Mediolan na Turyn i przywdział biało czarny trykot. Niestety dla niego, Massimiliano Allegri regularnie sadza go na ławce rezerwowych i choćby z tego powodu 24 letni defensor stracił miejsce w szerokiej kadrze Italii. Na uwagę zasługuje obecność czekającego na debiut w dorosłej reprezentacji Adnrei Contiego, mającego za sobą doskonały sezon w barwach Atalanty, a przed sobą nową przygodę we wspomniany wyżej Milanie. 

Pomocnicy:

Niewielkie, bo niewielkie, ale jednak jakieś kontrowersje wzbudza nieustanna obecność Riccardo Montolivo, który jeżeli tylko jest zdrowy przekonuje do swojej osoby kolejnych selekcjonerów. 32 letni zawodnik Milanu ma już najlepsze lata za sobą, ale wydaje się, że jego doświadczenie na arcyważne pojedynki eliminacyjne jest niezbędne w ocenie selekcjonera Ventury. Co ciekawe ex-opiekun Bari wciąż nie widzi miejsca w kadrze dla Jorginho z Napoli, pominął on także Roberto Gaglardiniego, reprezentującego barwy Interu Mediolan.

Napastnicy:

Od kilku lat dziwi mnie stały punkt programu reprezentacyjnego, w którym o swoje miejsce nie musi drżeć Brazylijczyk z włoskim paszportem Eder. Mający przodków w pięknym regionie Veneto napastnik w kolejnym sezonie z rzędu jest zaledwie rezerwowym zawodnikiem Interu, ale pomimo tego może liczyć na reprezentacyjny angaż. Nie ulega jednak wątpliwości, że pewniakami do gry w napadzie włoskim są; Andrea Belotti i najlepszy strzelec Grupy G Ciro Immobile, mający na koncie już pięć trafień.

Pełna lista powołanych:

Bramkarze:

Gianluigi Buffon(Juventus),Gianluigi Donnarumma(Milan),Mattia Perin(Genua)

Obrońcy:

Davide Astori(Fiorentina),Andrea Barzagli(Juventus),Leonardo Bonucci(Milan),Giorgio Chiellini(Juventus),Andrea Conti(Milan),Danilo D'Ambrosio(Inter),Matteo Darmian(MU),Daniele Rugani(Juventus),Leonardo Spinazzola(Atalanta)

Pomocnicy:

Daniele De Rossi(Roma),Riccardo Montolivo(Milan),Marco Parolo(Lazio),Lorenzo Pellegrini(Roma),Marco Verratti(PSG),Federico Bernardeschi(Juventus),Antonio Candreva(Inter),Stephen El Shaarawy(Roma),Lorenzo Insigne(Napoli)

Napastnicy:

Andrea Belotti(Torino),Eder(Inter),Manolo Gabbiadini(Southampton),Ciro Immobile(Lazio)

Przewidywany skład:

Buffon

Barzagli,Bonucci,Chiellini,Darmian

DeRossi,Verratti

Candreva,Insigne

Immobile,Belotti

Męki włoskie

$
0
0

Reprezentacja Włoch pokonała Izrael 1-0 w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata w Rosji. Jedyną bramkę dla podopiecznych Gian Piero Ventury zdobył Ciro Immobile. Italia zajmuje obecnie druga pozycję w Grupie G, mając na koncie dziewiętnaście punktów.

fe

Przed spotkaniem w Reggio Emilia selekcjoner Azzurrich Gian Piero Ventura miał sporo do przemyślenia, co rzecz jasna wiązało się z kompromitacją jaką squadra zaliczyła trzy dni wcześniej, kiedy to uległa w Madrycie Hiszpanii aż 3-0. Omawiając najświeższe nominacje kadrowe Włochów, miałem świadomość, że rywalizacja z ekipą klasy Hiszpanii stanowić będzie nie lada wyzwanie dla podopiecznych Ventury, zwłaszcza, że w ostatnim czasie przedstawiciele Półwyspu Iberyjskiego prezentowali wyśmienitą dyspozycję. Do tej pory Włosi skutecznie uzyskiwali kolejne zdobycze punktowe, notując przy tym szczęśliwe spotkania jak choćby rywalizację z Macedonią czy wspominaną Hiszpanią w Turynie. Sobotni wieczór dobitnie pokazał, że Ventura nie może wiecznie liczyć na fart, przez co główny rywal w walce o prymat grupowy odskoczył mu na trzy punkty. Analizując eliminacyjne szanse Azzurrich na awans do rosyjskiego mundialu musimy pamiętać, że reprezentacja, która zajmie drugą pozycję w danej tabeli będzie zmuszona do rywalizacji w barażach i właśnie ta wizja wydaje się dziś najbardziej prawdopodobną w kontekście Włochów. Ostatni raz do sytuacja tego typu miała miejsce w 98 roku, podczas eliminacji do francuskich mistrzostw. Wówczas piłkarze prowadzeni przez Cesare Maldiniego byli zmuszeni do męczarni jaką był dwumecz z Rosją. Co ciekawe reprezentacyjny debiut zaliczył wtedy obecny kapitan squadry Gianluigi Buffon, który zastępował niedysponowanych Angelo Peruzziego oraz Gianlukę Pagliukę. Rosyjska batalia okazała się dla Włochów szczęśliwa, ale teraz może być różnie, choćby ze względu na fakt bezdyskusyjnie słabszych personaliów jakimi dysponuje Ventura.

Jeszcze przed meczem z Hiszpanią Ventura stracił podstawowego stopera Giorgio Chielliniego, który nabawił się urazu podczas jednej z sesji treningowych Azzurrich. Niewiele lepiej było po jego zakończeniu, kiedy to musiał ułożyć skład bez pauzującego za kartki Leonardo Bonucciego oraz kontuzjowanego Leonardo Spinazzoli. Miast nowego defensora Milanu zobaczyliśmy Davide Astoriego, natomiast miejsce na lewej flance zajął Matteo Darmian, który z kolei ustąpił miejscena prawej stronie obrony debiutującemu dziś w dorosłej reprezentacji Andrei Contiemu. Personalne straty i niekorzystny wynik z Madrytu nie wpłynęły na Venturę na tyle, ażeby zmienił taktykę, dlatego też po raz kolejny mieliśmy okazję oglądać Włochów ustawionych w systemie 4-2-4.

Początek rywalizacji zwiastował prawdziwą kanonadę na izraelską bramkę. Już w 41 sekundzie znakomitą okazję do wyjścia na prowadzenie Włochów miał Andrea Belotti, ale piłka po jego uderzeniu minimalnie minęła bramkę strzeżoną przez Harusha. Jak się okazało efektowny start nijak miał się do kolejnych faz pierwszej połowy meczu, przez co kibice zgromadzeni na MAPEI Stadium nie mieli okazji do śledzenia porywającego widowiska. Italia była niemrawa i co istotne niezwykle schematyczna w swoich poczynaniach ofensywnych, dzięki czemu izraelska defensywa bez większych problemów radziła sobie z ich atakami. Nieco ciekawiej zrobiło się na kilka chwil przed ostatnim gwizdkiem sędziego i co ciekawe, to nie Italia, a Izraelici pierwsi stworzyli sobie dogodną sytuację do otworzenia wyniku: groźny strzał Cohena efektownie wybronił niezawodny Buffon, udowadniając przy tym, że pomimo 39 lat na karku wciąż jest największą gwiazdą włoskiej kadry. W odpowiedzi Lorenzo Insigne zmarnował niezłą okazję, przez co on i jego koledzy schodzili do szatni przy akompaniamencie gwizdów włoskich tifosich. 

Druga odsłona gry była znacznie efektywniejsza w wykonaniu reprezentacji Włoch. Wyglądało to tak, jakby oskarżany o brak charyzmy Ventura wpłynął na swoich zawodników i niejako zmusił ich do waleczniejszej gry. Na efekty trzeba było czekać dziesięć minut, kiedy to Antonio Candreva precyzyjnie dośrodkował na głowę Ciro Immobile, któremu nie pozostało nic innego jak tylko umieścić futbolówkę w bramce gości. Warto zaznaczyć, że dla 27 letniego napastnika Lazio było to szóste trafienie w ramach obecnych eliminacji, które stanowią dla niego najlepszy okres biorąc pod uwagę występy w narodowych barwach. Po uzyskaniu prowadzenia zawodnicy izraelscy zdawali się być zdeprymowani, natomiast Włosi mieli niezłe momenty, ale na nieszczęście dla nich Andrea Belotti nie miał swojego dnia i w dwóch kolejnych sytuacjach nie zdołał pokonać goalkeepera gości.

Skład Włochów:

Buffon

Conti(49'Zappacosta),Barzagli,Astori,Darmian

De Rossi,Verratti(88'Montolivo)

Candreva(87'Bernardeschi),Insigne

Belotti,Immobile

Wygrana z przeciętną reprezentacją Izraela stanowi niewielkie pocieszenie po madryckiej klęsce Włochów. Niemal pewnym jest, że drużyna prowadzona przez Gian Piero Venturę będzie musiała wydrzeć awans na mundial w barażach, bo jak wiadomo Hiszpania nie zwykła tracić punktów w starciach ze słabszymi rywalami(dziś rozgromiła Liechtenstein 8-0). Nie ukrywam, że zaraz po pechowym losowaniu grupowym naszła mnie myśl, że w kontekście gry z tak mocną drużyną jak Hiszpania Italia stanie przed w miarę realną wizją braku awansu na rosyjski mundial. Po raz ostatni okoliczności ułożyły się w ten sposób dla squadry w 58 roku, czyli w swego rodzaju futbolowej za przeszłości. Wiekowy, acz nie nazbyt doświadczony na międzynarodowej scenie piłkarskiej trener, jedno ze słabszych pokoleń w historii włoskiego futbolu i w końcu wspominana trudna droga na mundial mogą okazać się nad wyraz pechowymi czynnikami dla dzisiejszej reprezentacji Italii. 

Powołania na koniec eliminacji

$
0
0

Selekcjoner reprezentacji Włoch Giampiero Ventura ogłosił powołania na najbliższe mecze w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata. Szóstego października Italia podejmie w Turynie Macedonię, trzy dni później natomiast wybierze się do Albanii, by tam zakończyć rywalizację grupową.

fe

Ostatni czas jest najtrudniejszym dla Giampiero Ventury od kiedy 69 letni szkoleniowiec objął posadę selekcjonera włoskiej kadry. Przez całe eliminacje Włosi szli z Hiszpania łeb w łeb, ale ostatecznie, to przedstawiciele Półwyspu Iberyjskiego odskoczyli squadrze na trzy punkty, dzięki pewnej wygranej 3-0 w Madrycie. Włoska prasa nie miała litości dla Ventury i jego poczynań, zarzucając ex-opiekunowi Bari zbytnie przywiązanie do systemu 4-2-4, w którym niezbyt silną pozycję mają środkowi pomocnicy, zaś Lorenzo Insigne nie może w pełni wykorzystać swoich możliwości. Już w okresie swojej pracy dla Torino Ventura dał się poznać jako trener uparty i nie nazbyt chętny do zmian. Osobiście uważam, że nie był najlepszym kandydatem na prestiżowe stanowisko, które obecnie piastuje, a to dlatego, że pomimo zaawansowanego wieku ma on minimalne doświadczenie na arenie międzynarodowej, co było odczuwalne zwłaszcza we wspomnianej potyczce z Hiszpanami, w której jego podopieczni byli całkowicie bezradni. Trzeba sobie powiedzieć uczciwie, że wysoka druga pozycja w Grupie B i stosunkowo duża liczba punktów była efektem sporego szczęścia, jakie do pewnego momentu towarzyszyło Venturze podczas gier z Hiszpanią w Turynie(wyrównanie pod koniec meczu) i zwłaszcza Macedonią, kiedy to gospodarze byli bliscy triumfu, ale to ostatecznie sprytni Włosi cieszyli się z pełnej zdobyczy punktowej. Oczywiście Azzurri mają jeszcze teoretyczne szanse na zdobycie pierwszego miejsca w grupie, niemniej wątpię, żeby szalenie mocna ostatnimi czasy Hiszpania potknęła się podczas swoich spotkań z Albanią bądź Izraelem. Wszystko wskazuje na to, że po raz pierwszy od eliminacji do mundialu we Francji Włosi będą potrzebowali gier barażowych, żeby zakwalifikować się na MŚ. Ostatnie Mistrzostwa Świata, na których zabrakło Italii odbyły się w Szwecji w 1958 roku, tak więc Ventura będzie miał niebywałą okazję do zapisania się we włoskiej historii futbolu. Nie będzie, to jednak dla niego powód do dumy. 

Selekcjoner Ventura jest świadomy powagi sytuacji, dlatego też w jego najświeższych wyborach kadrowych trudno dopatrzeć się jakiejkolwiek niespodzianki. Dość powiedzieć, że na liście 25 zawodników nie znalazł się ani jeden zawodnik, który czeka na reprezentacyjny debiut. Spoglądając na listę po raz kolejny można dojść do wniosku, że Ventura jest człowiekiem upartym i niechętnym zmianom, co zresztą opiszę poniżej.

Bramkarze:

Jeżeli panowie; Buffon, Donnarumma oraz Perin są zdrowi, to bezwzględnie tworzą trójkę goalkeeperów reprezentacyjnych, co zresztą nie może dziwić.

Obrońcy:

W miejsce kontuzjowanego Contiego Ventura powołał swojego dobrego znajomego z okresu wspólnej pracy obu panów w Torino, chodzi rzecz jasna o Danilo D'Ambrosio, który zaliczył stosunkowo późny debiut w kadrze właśnie pod wodzą 69 letniego selekcjonera.

Pomocnicy:

Niestety dla wszystkich dobrze życzących Azzurrim kłopoty zdrowotne nie omijają 31 letniego asa Juventusu Claudio Marchisio, przez co Księcia ponownie zabraknie w squadrze. W ostatnim czasie po długiej przerwie spowodowanej kontuzją do składu Romy powrócił Alessandro Florenzi, niemniej Ventura nie zdecydował się na natychmiastowy angaż dla 26 latka, czym nieco mnie zmartwił.

Napastnicy:

Simone Zaza imponuje formą w Valencii(niedawny hattrick ligowy), ale to za mało, ażeby wybić się ponad Manolo Gabbiadiniego czy Edera, którzy nie są w najwyższej dyspozycji od momentu rozpoczęcia rozgrywek Serie A i Premiership.

Przewidywany skład:

Buffon

Darmian,Bonucci,Chiellini,Spinazzola

Verratti,DeRossi

Candreva,Insigne

Belotti,Immobile

Pełna lista powołanych:

fe

W czasie ligowego weekendu kontuzji doznało czterech powołanych wcześniej przez Venturę zawodników. Chodzi mianowicie o; Lorenzo Pellegriniego, Daniele De Rossiego, Marco Verrattiego oraz Andreę Belottiego. Co ciekawe trzech z nich miałoby pewne miejsce w wyjściowym składzie reprezentacji, tak więc ich strata stanowić będzie duży problem dla trenera Ventury. W ich miejsce opiekun squadry dowołał; Roberto Gagliardiniego, Bryana Cristante, Nicolo Barellę jak również Roberto Inglese. Jedynie ten pierwszy zdążył jak do tej pory zadebiutować w narodowych barwach.

Zarówno w czasie regularnych powołań jak i po uzupełnieniu włoskiej kadry, wyrażam zdziwienie decyzjami Ventury. Nie rozumiem dlaczego selekcjoner notorycznie pomija Simone Zazę, którego zresztą widział w swojej drużynie, ale w momencie, gdy ten był żelaznym rezerwowym West Hamu i nie strzelał goli. Po przenosinach do Valencii, gdzie 26 letni napastnik odzyskał instynkt strzelecki Ventura o nim zapomniał. Wydaje się także, że miast nieopierzonych Cristante i zwłaszcza Nicolo warto byłoby odświeżyć dla reprezentacji Brazylijczyka z włoskim paszportem Jorginho, mającego jak do tej pory zaledwie dwa występy we włoskiej kadrze, zanotowane jeszcze za kadencji Antonio Conte.

Przewidywany skład po zmianach kadrowych:

Buffon

Darmian,Bonucci,Chiellini,Spinazzola

Parolo,Gagliardini

Candreva,Insigne

Eder,Immobile

PS

Po ogłoszeniu najświeższych nominacji kadrowych prezydent Włoskiej Federacji Piłkarskiej Carlo Tavecchio zaprezentował w Turynie nowy herb, który będziemy mogli oglądać na trykotach Azzurrich:

fe

To jeszcze nie koniec

$
0
0

Reprezentacja Włoch zakończyła swoją rywalizację w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata w Rosji domowym remisem z Macedonią 1-1 oraz wyjazdową wygraną, w której przeciwnikiem była Albania 1-0. W pierwszej grze bramkę dla Italii zdobył Giorgio Chiellini, natomiast w rozegranym dziś meczu trzy punkty Azzurrim zapewnił Antonio Candreva. 

fe

Zakończone niedawno spotkanie z Albanią było drogą przez mękę głównie ze względu na fakt, iż wszystko w grupie B było już rozstrzygnięte. Włosi zaskoczyli wszystkich remisując w Turynie z Macedonią, co oznacza ni mniej ni więcej nie tylko drugie miejsce, ale również grę w barażach. Gdyby podopieczni Giampiero Ventury zdołali wygrać oba mecze, mieliby realną szansę na zakwalifikowanie się do rosyjskiego mundialu bezpośrednio dzięki faktowi bycia najlepszą drużyną, biorąc pod uwagę drugie miejsca w tabelach.

Zaraz po wylosowaniu rywali grupowych dla Włochów miałem obawy, że ci nie zdołają zapewnić sobie liderowania ze względu na gry z Hiszpanią, okazało się, że miałem rację. Jeszcze w czasie najświeższych Mistrzostw Europy za wyniki squadry odpowiadał Antonio Conte, który pomimo problemów kadrowych potrafił wycisnąć z Italii absolutne maksimum, czego w czasie swojej półtorarocznej pracy z kadrą nie potrafił 69 letni Ventura. Wielokrotnie podkreślałem, że powierzenie odpowiedzialnego zadania prowadzenia reprezentacji narodowej wiekowemu, ale nie nazbyt doświadczonemu na arenie międzynarodowej szkoleniowcowi było okraszone sporym ryzykiem. Do momenty madryckiego pojedynku z przedstawicielami z Półwyspu Iberyjskiego Italii dopisywało szczęście i wielu sądziło, że drużyna ta zdoła dowieść się na nim do końca gier eliminacyjnych. Małym usprawiedliwieniem powszechnie krytykowanego Ventury są osoby poprzednich selekcjonerów Włoch, a mianowicie Cesare Prandellego i wspomnianego Antonio Conte. Obaj trenerzy osiągali z Azzurrimi dobre wyniki, niemniej ich słabością były spotkania towarzyskie, które Italia stosunkowo często przegrywała, przez co sukcesywnie obsuwała się w rankingu Fifa. Efektem tegoż spadku było losowanie grup i późniejsza gra z opisywanymi już Hiszpanami. Tak czy inaczej na bezbarwne gry z Albanią i przede wszystkim Macedonią, nie znajduję żadnego usprawiedliwienia dla Giampiero Ventury. 

Oczywistym jest, że od kilku lat Włosi nie dysponują zasobami takimi jak to miało miejsce przed laty, kiedy poważnym problemem kolejnych selekcjonerów było zmieszczenie wszystkich gwiazd na poszczególny turniej. Na szczęście dla wszystkich dobrze życzących squadrze zarówno Prandelli jak i Conte zdołali stworzyć mocne drużyny, które nawiązywały rywalizacje z najlepszymi reprezentacjami. Pierwszy stawiał na najlepszych zawodników w danym momencie, drugi zaś miał wizję, za którą bywał krytykowany, ale był dla Azzurrich swego rodzaju dyktatorem i potrafił zmusić ich do wspięcia się na wyżyny swoich umiejętności. Pozbawiony większego doświadczenia Ventura nie miał takich umiejętności. Ex-opiekun Torino bywał uparty zarówno względem wyborów personalnych jak i taktyki, którą sobie upodobał. Co prawda w nieszczęsnej grze z Macedonią zdecydował się na system 3-4-3, ale już na Albanię przygotował swoje ulubione 4-2-4. Niedostosowanie taktyczne względem danego rywala, problemy personalne i w końcu brak odpowiednich cech przywódczych doprowadziły Venturę do miejsca, w którym się obecnie znalazł, a nie jest to miejsce miłe. Po raz ostatni Włosi mierzyli się na etapie baraży w 97 roku, wówczas piłkarzom Cesare Maldiniego przyszło mierzyć się z Rosjanami i mogę zapewnić, że były to szalenie trudne pojedynki. Pamiętajmy także, że świętej pamięci selekcjoner miał ówcześnie pierwszorzędną kadrę i wiele gwiazd, które pomogły osiągnąć mu upragniony cel. Ventura nie może liczyć na tyle szczęścia. 

Jestem przekonany, że każda z reprezentacji, która zajęła w swojej grupie drugie miejsca jest dziś w stanie ograć Włochów. Powiem więcej, ekipy klasy; Chorwacji, Danii czy nawet Szwecji byłyby faworytami w tego typu starciu, zwłaszcza w kontekście beznadziei jaką w ostatnim czasie prezentowała Italia. Tak czy inaczej wypada poczekać na losowanie i dokonać analizy przeciwnika, z którym Włosi nie tyle zagrają o promocję na rosyjskie MŚ, co o zachowanie twarzy. 

Skład na Albanię:

Buffon

Darmian(61'Zappacosta),Bonucci,Chiellini,Spinazzola

Gagliardini,Parolo

Candreva,Insigne(90'ElShaarawy)

Immobile,Eder(89'Gabbiadini)

Jedenastka na Macedonię:

Buffon

Barzagli(46'Rugani),Bonucci,Chiellini

Zappacosta,Gagliardini(75'Cristante),Parolo,Darmian

Verdi(64'Bernardeschi),Immobile,Insigne

Uniknąć kompromitacji

$
0
0

Selekcjoner reprezentacji Włoch Giampiero Ventura powołał kadrę na najbliższe mecze Azzurrich. Italię czekają spotkania barażowe ze Szwecją, które odbędą się kolejno; 10 oraz 13 listopada. 

fe

Od dłuższego czasu nastawiałem się, że po raz pierwszy od 97 roku Włosi stoczą barażowy bój o wejście na dużą imprezę, w tym przypadku oraz w sytuacji sprzed dwóch dekad mamy do czynienia z ewentualną promocją na Mistrzostwa Świata. Ostatnie tygodnie sprzyjały wspominaniu ciężkich gier jakie ówcześni podopieczni Cesare Maldiniego stoczyli z Rosją. Opczócz tego o czym już wspomniałem włoskie dzienniki sportowe podkreślały fakt, iż obecny kapitan squadry Gianluigi Buffon obchodził piękny jubileusz swojej dwudziestoletniej obecności w reprezentacji, w której zadebiutował właśnie podczas barażowej potyczki z Rosjanami w Moskwie. Poza znakomitą postawą w barwach Parmy debiut w tak istotnym spotkaniu spowodowany był kontuzjami Angelo Peruzziego jak również Gianluki Pagliuki, niemniej druga połowa lat dziewięćdziesiątych obfitowała w wielu znakomitych włoskich bramkarzy i nawet o pozycję numer trzy w kadrze azzurrich nie było wcale tak łatwo. Naszpikowana gwiazdami drużyna Maldiniego ostatecznie załapała się na francuski mundial, niemniej nikt nie mógł stwierdzić, że rywalizacja z Rosją należała do łatwych. Dzisiejsi eksperci są zgodni, że także teraz Włochów czeka szalenie trudne zadanie. Co prawda Szwecja nie zalicza się do ścisłej czołówki europejskich reprezentacji, ale będąc uczciwym należy stwierdzić, że obecna reprezentacja Włoch może mieć kłopoty nawet z przeciętną kadrą jak choćby macedońską, która urwała Italii punkty w Turynie. Należy również pamiętać, że zasoby ludzkie nijak się mają do tego czym piłkarska Italia dysponowała dwie dekady temu, a do tego wszystkiego trzeba dodać osobę selekcjonera Ventury, którego krytykuję tu regularnie. Bez dwóch zdań barażowe mecze ze Szwecją będą stanowić najistotniejszy moment w trenerskiej karierze ex-opiekuna Torino i faktycznie w razie braku promocji Włochów 69 letni selekcjoner na zawsze wpisze się do historii włoskiego calcio, co będzie stanowiło swoiste piętno na jego dotychczasowych osiągnięciach. Po raz ostatni Italii zabrakło na mundialu w 58 roku(swoją drogą rozgrywanego w...Szwecji), tak więc ironią losu byłby fakt, że mający za sobą co najwyżej solidną pracę trenerską Ventura byłby tym, który powtórzył to niechlubne dla squadry wydarzenie.

Kiedy zacząłem szukać w pamięci najistotniejszych pojedynków Włochów ze Szwecją na przód wysunęły się rzecz jasna te z Mistrzostw Europy rozgrywanych w 2004 oraz 2014 roku, w obu przypadkach mieliśmy do czynienia z rywalizacją grupową. Starsze wydarzenie stanowiło wprowadzenie do traumy jaką ówcześnie przeżył każdy emocjonalnie związany ze squadrą. Pomimo mocnej pierwszej połowy podopieczni Giovanniego Trapattoniego zaledwie zremisowali, zaś ozdobą rywalizacji był przepiękny gol Zlatana Ibrahimovica. Ostatnia kolejka grupowych spotkań stanęła pod kątem skandynawskiej ustawki zakończonej rezultatem 2-2, który dał awans zarówno Szwedom jak i Duńczykom. Na poniższym zdjęciu widać wyraźnie, że kibice szwedzcy byli dość pewni, że właśnie taki scenariusz będzie zrealizowany:

fe

Jeżeli chodzi mecz z ostatnich ME, to nie miał on w sobie większej dramaturgii. Zawodnicy prowadzeni przez Antonio Conte zanotowali skromne, acz pewne zwycięstwo 1-0 po bramce Edera.

Spoglądając na najnowsze nominacje kadrowe Ventury można stwierdzić, że selekcjoner do pewnego stopnia zweryfikował swoje wcześniejsze sądy i na arcyważne gry ze Szwedami zdecydował się postawić na kilku zawodników będących w wyśmienitej formie, ale których notorycznie pomijał we wcześniejszych powołaniach. Mowa tu przede wszystkim o Simonie Zazie oraz Brazylijczyku z włoskim paszportem Jorginho. W kontekście ostatniej nie nazbyt mocnej formy Włochów tamtejsi dziennikarze spekulują, że Ventura zdecyduje się na kolejną modyfikację ustawienia i miast ulubionego 4-2-4 zdecyduje się na 3-4-1-2. W nowym pomyśle na taktykę chodzi przede wszystkim o znalezienie miejsca dla wspomnianego Simone Zazy i lepsze wykorzystanie Lorenzo Insigne, który ewidentnie marnował się we wcześniejszej układance Ventury. 

Bramkarze:

Przy okazji kolejnych nominacji wybór trójki goalkeeperów nie wywołała najmniejszych kontrowersji. Należy jednak pamiętać, że Ventura miałby ewentualny problem z zastąpieniem któregoś z pewniaków, ponieważ powoływani przez niego wcześniej młodzi bramkarze; Meret oraz Scuffet nie mają miejsca w wyjściowych jedenastkach SPAL i Udinese. 

Obrońcy:

Pomimo katastrofalnej formy, którą po przejściu do Milanu regularnie notuje Leonardo Bonucci, nikt nie miał wątpliwości, że zachowa on nie tylko miejsce w szerokiej kadrze Włoch, ale wyjdzie w pierwszym składzie, nawet, a może przede wszystkim w tak ważnym dla reprezentacji momencie. Dodatkowym aspektem ma być gra trójką defensorów, którą poza Leoonardo mają tworzyć jego dawni koledzy z Juventusu; Andrea Barzagli jak również Giorgio Chiellini.

Pomocnicy:

Po raz pierwszy od dłuższego czasu można wyrazić zadowolenie z kształtu włoskiej linii pomocy. Selekcjoner Ventura w końcu zdecydował się postawić na chwalonego za grę w Napoli Jorginho, mającego jak do tej pory dwa występy w narodowych barwach Włoch. Od momentu objęcia posady przez 69 letniego szkoleniowca 24 letni pomocnik ani razu nie otrzymał powołania, na szczęście jednak zmieniło się to w najważniejszym dla całej drużynie momencie. Na liście próżno szukać Claudio Marchisio, który dopiero niedawno wrócił do treningów w Juventusie i zaledwie dwukrotnie pojawił się na placu gry.

Napastnicy:

Simone Zaza nie jest postacią nową w kontekście squadry prowadzonej przez Venturę, niemniej po tym jak zdecydował się opuścić West Ham, w którym szło mu fatalnie i przenieść do hiszpańskiej Valencii automatycznie stracił zaufanie trenera Azzurrich. Dzięki świetnemu sezonowi w Primera Division 26 letni snajper musiał zanotować reprezentacyjny powrót, w końcu zalicza się on do czołowych strzelców najlepszej na dziś ligi na świecie. Przed ogłoszeniem powołań łudziłem się, że zastąpi on kogoś z dwójki Eder, Gabbiadini, ale obaj panowie ponownie zasłużyli na powołanie, przynajmniej według opinii Ventury. Pozostaje pytanie kto 10 listopada stworzy włoski atak wraz z Ciro Immobile: wspomniany Zaza czy powracający po kontuzji Andrea Belotti.

Przewidywany skład:

Buffon

Barzagli,Bonucci,Chiellini

Candreva,Verratti(Parolo),DeRossi,Spinazzola

Insigne

Immobile,Belotti(Zaza)

Na sam koniec wypada dodać, że Włosi mają jeszcze jeden powód, ażeby uniknąć kompromitacji i awansować na mundial w Rosji. Chodzi rzecz jasna o Andreę Pirlo, który oficjalnie zawiesił buty na kołku, ogłaszając tym samym zakończenie piłkarskiej kariery. Legendarny włoski pomocnik był jednym z ostatnich prawdziwych artystów futbolu i nie tylko entuzjastom włoskiej piłki będzie go bardzo brakowało. Co do moich osobistych wspomnień, to muszę przyznać, że w pewnym momencie wydawało mi się, że ten wybitny rozgrywający nie osiągnie tak dużo jak wróżono mu na początku piłkarskiej drogi. Młody Pirlo notował znakomite występy chociażby w reprezentacji młodzieżowej, której liderował przez wiele lat, będąc czołową postacią, kiedy za wyniki Azzurrinich odpowiadali; tak Marco Tarcelli jak również Claudio Gentile, ale na jego nieszczęście nie potrafił potwierdzić wysokiej formy w klubie i co za tym idzie dorosłej kadrze Italii. Przełomem okazały się wspominane wyżej Mistrzostwa Europy z 2004 r., na których Włosi zaprezentowali się mizernie, ale za to Pirlo zaczął grać w pierwszym składzie, wygrywając przy tym rywalizację z Cristiano Zanettim(jakkolwiek abstrakcyjnie by to nie brzmiało). Później było już tylko lepiej, czego ukoronowaniem był niemiecki mundial, gdzie Pirlo zaliczał się do ścisłej czołówki najlepszych zawodników turnieju, zaś Włosi podnieśli Puchar Świata oraz Euro organizowane przez Polskę i Ukrainę - tam Pirlo wraz z kolegami zajęli drugie miejsce. Czuję się szczęśliwy, że mogłem obserwować grę maestro przez cały etap jego dorosłej kariery, była to prawdziwa przyjemność. 

Koniec

$
0
0

Reprezentacja Włoch nie zdołała zakwalifikować się na mundial w Rosji na etapie spotkań barażowych ze Szwecją. W meczu wyjazdowym podopieczni Giampiero Ventury ulegli 1-0, zaś w rewanżu na San Siro padł bezbramkowy remis. 

fe

Od kilku miesięcy, a w zasadzie od momentu, kiedy wylosowano eliminacyjną grupę do Mistrzostw Świata przewidywałem, że Włosi mogą mieć potężne kłopoty z zakwalifikowaniem się na ten prestiżowy turniej. Etap eliminacyjny z rywalem klasy reprezentacji Hiszpanii byłby groźny dla każdej, nawet mocniejszej, aniżeli Italia ekipy narodowej. Niestety okazało się, że miałem rację i wpierw Azzurri zajęli drugie miejsce w swojej grupie, a następnie ulegli w dwumeczu barażowym Szwecji. Nie ma co ukrywać, jest to wielka katastrofa dla włoskiego futbolu i to na kilku poziomach, nie wspominając o wstydzie jakim squadra okryła się w oczach całego piłkarskiego świata. Selekcjoner Giampiero Ventura jest osobą, na którą spadło najwięcej krytyki, co zresztą nie może dziwić. Po pełnych nijakości grach barażowych przeprosił kibiców, ale nie zdecydował się na podanie do dymisji czym jak sądzę dodatkowo rozsierdził wszystkich, którzy dobrze życzą squadrze.

Spoglądając na piątkowe i poniedziałkowe gry ze Szwecją nachodzi mnie smutna refleksja, że dzisiejsza reprezentacja Włoch nawet w perspektywie tak istotnych rywalizacji nie potrafiła wspiąć się na wyższy poziom i pokazać większej determinacji, tyczy się to zwłaszcza pierwszego meczu. W obydwu przypadkach trener Ventura zdecydował się na ustawienie Azzurrich w systemie 3-5-2, pomimo, że większość ekspertów była zgodna, że z takimi, a nie innymi zasobami ludzkimi lepszym pomysłem byłaby taktyka 4-3-3, ewentualnie 3-4-3, ale nie od dziś wiadomo, że ex-opiekun Torino jest człowiekiem upartym. Poprzez rozwiązanie zaproponowane przez selekcjonera na ławce rezerwowych lądowali chwaleni za występy w klubach Lorenzo Insigne i Stephen El Shaarawy, ale za to znalazło się miejsce dla bezbarwnego Manolo Gabbiadiniego, który pojawił się na placu gry w rewanżowym spotkaniu w Mediolanie. Sztokholmska rywalizacja nie pozostawiła wątpliwości, że planem Ventury było przede wszystkim to, żeby nie stracić gola, zaś sami zawodnicy zaczęli śmielej atakować dopiero po objęciu prowadzenia przez Szwedów. Faktem jest, że przeciętnie grający gospodarze zasłużyli ówcześnie na wygraną z szalenie bezbarwną Italią, która nie miała logicznego pomysłu na rozmontowanie skandynawskiej defensywy. Rewanż wyglądał nieco lepiej, a w składzie Włochów pojawili się chociażby Alessandro Florenzi i Jorgihno, niemniej i to nie okazało się wystarczające do uzyskania promocji na mundial. Squadra była lepsza niemal w każdym elemencie gry, ale Szwedzi pozostawali konsekwentni i dzielenie radzili sobie w defensywie. Z minuty na minutę okazywało się coraz bardziej jasne, że czterokrotni mistrzowie świata nie zakwalifikują się na MŚ, po raz pierwszy od 1958 roku.

W przypadku eliminacyjnej katastrofy Włochów najprostszy wniosek dotyczący głównego winowajcy jest jak najbardziej słuszny, a jest nim rzecz jasna Giampiero Ventura. Nie wiem czym kierowała się włoska federacja stawiając na trenerskiego weterana, który w dodatku miał niemal zerowe doświadczenie na arenie międzynarodowej i faktycznie nie miał okazji poprowadzić którejś z czołowych ekip Serie A. Ventura był nazbyt uparty względem taktyki, którą narzucił Italii, ale przede wszystkim nie potrafił wywrzeć na drużynie wpływu i nadać jej jakiegokolwiek styl. Prawdziwym dramatem był koniec eliminacji, w czasie którego Włosi zdążyli zostać rozgromieni przez Hiszpanię jak również zaliczyć kompromitujący remis z Macedonią w Turynie. Wszystkie te wpadki skierowały ich na pierwszy od 97 roku etap barażowy, jak się okazało fatalny w skutkach. Kolejną kwestią było przywiązanie do dawnych mistrzów i o ile nikogo nie mogła dziwić obecność Gianluigiego Buffona, to już Andrei Barzagliego, Daniele De Rossiego czy wcześniej Riccardo Montolivo jak najbardziej. Ventura ewidentnie bał się zdecydowanie postawić na świeże twarze, nadać swoim podopiecznym ofensywny, miły dla oka styl gry i w końcu nie stał się dla nich autorytetem: wszystko to prowadziło do katastrofy.

Czy w tym wszystkim znajdzie się element usprawiedliwiający Venturę? Do pewnego stopnia tak. Jego poprzednicy w osobach Cesare Prandellego i Antonio Conte radzili sobie w roli selekcjonera Italii dużo lepiej, ale każdy z nich miał problem ze spotkaniami towarzyskimi. Dość powiedzieć, że w ostatnich 21 grach tego typu Włosi triumfowali zaledwie pięciokrotnie, co jest wynikiem kuriozalnym. Przez tą niefrasobliwość Azzurri konsekwentnie osuwali się w rankingu FIFA, czego konsekwencją był mus rywalizacji ze wspomnianą Hiszpanią. Swoje konsekwencje ma również fakt, iż w całej czołówce Serie A większość zawodników stanowią obcokrajowcy, dlatego też obecna kadra nijak ma się do tego czym piłkarska Italia dysponowała przed laty. Po tym jak w 2006 roku piłkarze Marcello Lippiego sięgnęli po złoto, kolejne dwa mundiale zakończyły się dla Włochów na etapie grupowym, zaś teraz nawet to przerosło Azzurrich.

Wszystko to składa się na szalenie smutny moment dla Gianluigiego Buffona, który popłakał się po ostatnim gwizdku sędziego i rzecz jasna zapowiedział zakończenie kariery reprezentacyjnej. Absolutna legenda bramkarska kończy długą i szalenie efektowną współpracę z kadrą jednym z najbardziej dramatycznych momentów w jej historii. Poza nim w niebieskim trykocie nie zobaczymy innych mistrzów świata; Barzagliego i De Rossiego, co również nie należy do najfortunniejszych zdarzeń.

Kibicom włoskim nie pozostaje nic innego jak pogrążyć się w smutku i poczekać na lepsze dla squadry czasy. Trudno powiedzieć ile to faktycznie potrwa.


Chaos po włosku

$
0
0

Reprezentacja Włoch z debiutującym w roli selekcjonera Luigim Di Biagio uległa Argentynie w meczu towarzyskim 2-0. Spotkanie to zostało rozegrane w Manchesterze.

ggg

Po tym jak reprezentacja Włoch nie zakwalifikowała się na Mistrzostwa Świata w Rosji wokół federacji i samej drużyny narósł chaos. Będąc całkowicie szczerym spodziewałem się takiej sytuacji, zaś ewentualny brak promocji ówczesnych podopiecznych Giampiero Ventury na wspomniany mundial wyrokowałem jeszcze przed losowaniem par barażowych. Od początku byłem sceptykiem jeżeli chodzi o wybór federacji następcy Antonio Conte. Ventura pomimo sędziwego wieku sprawdzał się jedynie w ligowych średniakach i zaledwie raz prowadził drużynę na poziomie międzynarodowym, chodzi o przygodę Torino z Ligą Europy, na którą awansowali wyłącznie dzięki bankructwu Parmy, której faktycznie przypadał ten zaszczyt. Oczywiście należało również wspomnieć o fakcie małej współwiny poprzednich opiekunów squadry, a mianowicie Antonio Conte i Cesare Prandellego, którzy pomimo zadowalających wyników na oficjalnych turniejach fatalnie sprawowali się w spotkaniach towarzyskich, przez co Azzurri osuwali się w rankingu FIFA i ostatecznie zostali zmuszeni do rywalizacji w eliminacjach do MŚ z kadrą hiszpańską, co przekraczało ich możliwości. Był to jedyny czynnik usprawiedliwiający nieudolnego Venturę, który na domiar złego nie chciał podać się do dymisji po przegranej ze Szwecją, licząc przy tym na odszkodowanie pieniężne za zerwanie z nim kontraktu. Ten najgorszy w historii włoskiego futbolu selekcjoner nie miał na tyle honoru, ażeby pożegnać się ze stanowiskiem z odrobiną choćby klasy. Reprezentacja nie otrzymała takiego ciosu od 1958 roku, kiedy również nie dostała się na MŚ. Jasnym było, że należy coś zmienić, musiały polecieć głowy, ale nikt nie garnął się pod topór. Prezydent Federacji Carlo Tavecchio dopiero po potężnych naciskach prasy podał się do dymisji, o Venturze już wspominałem, zaś inni członkowie FIGC zapowiadali zmiany, dzięki którym włoski futbol stanie na nogi. Wielu komentatorów na czele z trenerami i piłkarzami włoskimi narzekało, że pomimo faktu dysponowania pierwszorzędnymi szkoleniowcami Włosi z roku na rok dysponują coraz mniejszą ilością talentów na miarę historii tamtejszej piłki. Przodował w tym Paolo Cannavaro głośno artykułując krytykę względem nadmiernej ilości obcokrajowców w poszczególnych zespołach Serie A. Patrząc na zestawienia czołówki tabeli trudno się nie zgodzić z byłym kapitanem Napoli. Demetrio Albertini zdążył już obiecać, że zmieni przepisy tak, ażeby młodzi Włosi otrzymywali więcej możliwości do zaprezentowania swoich umiejętności na poziomie pierwszych drużyn. Tak czy inaczej sytuacja włoskiej drużyny narodowej, jej władz i ewentualne plany na przyszłość stanęły pod znakiem zapytania ze względu na impas podczas głosowania na nowego prezydenta federacji jak również braku decyzji względem zatrudnienia następcy Ventury - wszystko to bliźniaczo przypomina politykę włoską po wyborach parlamentarnych, po których to żadne z ugrupowań nie jest w stanie stworzyć samodzielnego rządu, przez co nikt obecnie nie lideruje Italią jako państwem. 

Na czas negocjacji z głównymi kandydatami do objęcia schedy po Venturze selekcjonerem tymczasowym został dotychczasowy trener reprezentacji młodzieżowej Luigi Di Biagio. Ten były reprezentant Włoch, wicemistrz Europy i zawodnik takich klubów jak chociażby Roma czy Inter od lat związany jest z włoską federacją i ma za sobą doświadczenia z kadrami U-20 i U-21. Do największego sukcesu Di Biagio należy półfinał na ostatnich Młodzieżowych Mistrzostwach Europy rozgrywanych w Polsce. Azzurrini zdołali wyjść z grupy, niemniej na drodze do finału stanęli im - a jakże by inaczej - Hiszpanie. Di Biagio miał do dyspozycji mocną kadrę, na pewno sporo silniejszą niż na poprzednim turnieju tej rangi, kiedy kierowani przez niego Włosi nie zdołali wyjść z grupy. Wydaje się więc, że dotychczasowa praca Di Biagio z młodzieżówką można zakwalifikować w graniach tolerancji, ale nie na tyle, żeby powierzyć mu pierwszą kadrę, w dodatku w tak trudnym dla niej momencie. Co prawda Italia miała kiedyś tradycję przekazywania reprezentacji w ręce dotychczasowych szkoleniowców młodzieżówek, jak choćby w przypadku Cesare Maldiniego czy zmarłego niedawno Azeglio Viciniego(brązowy medal na mundialu w Italii), ale to już przeszłość. Dziś Włosi liczą na uznanego, utytułowanego trenera, który ma za sobą pełną sukcesów karierę szkoleniową.

Głównymi kandydatami na selekcjonera włoskiej reprezentacji są dziś; Carlo Ancelotti, Antonio Conte, Roberto Manicni oraz Claudio Ranieri. Poza Ancelottim, który niemal na początku obecnego sezonu stracił pracę w Bayernie Monachium każdy z wymienionych panów ma zatrudnienie w klubie, niemniej część z nich może stracić swoje stanowiska, inni zaś gotowi są zrezygnować z pracy dla swojego obecnego pracodawcy i przyjść ewentualną propozycję od FIGC.

Pociąga mnie wizja objęcia squary przez Ancelottiego, niemniej mam czasem wrażenie, że szkoleniowiec ten jest syty, mając za sobą przebogatą karierę trenerską, w czasie której zwiedził pięć lig i zdobył trzy Ligi Mistrzów. Pierwszorzędnie prezentuje się kandydatura Conte mającego zresztą za sobą pracę z Azzurrimi, w czasie której doprowadził Italię do ćwierćfinału najświeższego Euro i był o krok od wyeliminowania Niemców. Wszystko to uczynił z przeciętną jak na włoski potencjał historyczny kadrą i kontuzjami wśród kilku czołowych zawodników Obecnie pracuje w Chelsea, z którą w poprzednim triumfował w Premierhip, ale nie jest tajemnicą, że wszyscy w Londynie mają go dosyć i raczej na pewno pożegna się on z The Blues po zakończeniu tegorocznych rozgrywek. Claudio Ranieri, to swoisty człowiek zagadka. Weteran trenerski, obieżyświat i wieczny pechowiec, który całe dekady czekał na upragnione mistrzostwo kraju, a zdobył je w jednym z najmniej oczekiwanych momentów doprowadzając do sensacyjnego triumfu Leicester, z którego w kolejnym sezonie został zwolniony. Warto dodać, że obecny trener Nantes prowadził już reprezentację Grecji, co można zrecenzować jednym słowem - katastrofa. Jeżeli chodzi o Roberto Manciniego, to cóż, niby ma efektowne CV, ale zawsze coś mi w nim nie pasowało. Największe sukcesy święcił z Interem, ale było to efektem krzywdy jaką wyrządzono Juventusowi po aferze calciopoli. Nieźle szło mu wcześniej w Lazio i Fiorentinie, osiągnął upragnione mistrzostwo Anglii z Manchesterem City, niemniej nigdy nie był mistrzem prowadzenia zespołów w europejskich pucharach, zaś jego ponowna praca w Interze, krótka przygoda w Galatasaray czy obecny sezon z Zenitem były nijakie. 

Na kogokolwiek nie postawiłaby włoska federacja piłkarska, to za najbliższe dwa spotkania odpowiadał będzie selekcjoner tymczasowy czyli wspominany już Luigi Di Biagio. Należy powiedzieć sobie jasno, że jego debiut w tej roli nie wypadł dobrze i Włosi ulegli Argentynie w spotkaniu towarzyskim 2-0. Po ogłoszeniu powołań na potyczki z Argentyną i Anglią wielu ekspertów dziwiło się, że w kadrze wciąż jest miejsce dla Gianluigiego Buffona. 40 letni goalkeeper zdecydował się na zakończenie kariery reprezentacyjnej po przegranym barażu ze Szwecją, zresztą podobnie jak Daniele De Rossi oraz Andrea Barzagli. Poza wszystkim wciąż nie wiadomo jak będzie wyglądała przyszłość włoskiej legendy. Mówi się, że zakończy on karierę po obecnym sezonie, inne źródła podają, że pogra jeszcze jeden sezon, zaś najbardziej ekstremalna wizja, to dwa lata występów i ewentualna gra na Mistrzostwach Europy w 2020 roku. Pomimo faktu, iż kocham tego faceta, to wydaje się, że nieco przecenia on swoje możliwości. Zaawansowany wiek daje o sobie znać już dziś, tak więc trudno przypuszczać jak to będzie wyglądało w przeciągu kolejnych sezonów. Kolejnym nestorem, na którego zdecydował się postawić Di Biagio był Giorgio Chiellini, ale ze względu na uraz został odesłany do domu, a jego miejsce w drużynie zajął Angelo Ogbonna z West Hamu. Premierowe powołania otrzymali 20 latkowie; Patrick Cutrone reprezentujący barwy Milanu i Federico Chiesa na co dzień grający dla Fiorentiny.

Samo spotkanie nie należało do najbardziej porywających na świecie, co nie mogło dziwić ze względu na swoją rangę. Di Biagio zdecydował się na ustawienie Włochów w systemie 4-3-3, czyli takimi jakiego kibice i eksperci domagali się od upartego do samego końca Giampiero Ventury. Miło, że miejsce na prawej flance obrony zajął Alessandro Florenzi, zaś w drugiej linii znalazło się miejsce zarówno dla Marco Verrattiego i niedocenianego przez poprzednich selekcjonerów Jorginho. Pierwsza połowa była dość bezbarwna, dlatego też jej rezultat 0-0 był jak najbardziej sprawiedliwy. Po zmianie strony do groźnych ataków przystąpili Włosi, ale zarówno Lorenzo Insigne jak i Ciro Immobile przegrali pojedynki z Wyllym Caballero. Niestety dla wszystkich dobrze życzącym Italii w 75 minucie precyzyjnym strzałem zza pola karnego popisał się Ever Banega i jako pierwszy z Argentyńczyków wpisał się na listę strzelców. Co ciekawe przed kilkoma laty w innym towarzyskim meczu pomiędzy tymi reprezentacjami właśnie Banega dał zwycięstwo Albicelestes, pokonując Buffona w bardzo podobny sposób. Przez następnych dziesięć minut Włosi nie byli w stanie zagrozić bramce argentyńskiej, co skrzętnie wykorzystał przeciwnik wyprowadzając kontrę tworzoną przez Gonzalo Higuaina i dobijając rywala pięknym uderzeniem Manuele Lanziniego. W tamtym momencie jasnym było kto jest dziś na wyższym etapie rozwoju. Włochów czeka jeszcze długa droga do tego, żeby wrócić na właściwe tory. Do tego potrzeba jest jasnych deklaracji i co najważniejsze możliwie jak najszybsze wybranie nowego selekcjonera, który winien wprowadzić w kadrze swoje zasady. Dzisiejsza Italia jest poharatana i nie wyobrażam sobie ich braku na kolejnym dużym turnieju, choć bez małego trzęsienia ziemi taka ewentualność jest jak najbardziej realna.

Wspomniałem już o zmarłym nie tak dawno temu Azeglio Vicinim, ale ostatnimi czasy cała piłkarska Italia żyję śmiercią Davide Astoriego. Dzisiejszym meczem jego koledzy reprezentacyjni chcieli oddać mu cześć. To szokujące, że ten wciąż młody człowiek zmarł w nocy poprzedzającej spotkanie ligowe Fiorentiny(której kapitanował)z Udinese. Ten rosły defensor miał za sobą udaną karierę, w czasie której dał się zapamiętać jako gwiazda Cagliari, ex-gracz Romy oraz lider obrony Fiołków. Poza tym miał za sobą 14 występów w reprezentacji Włoch, z którą zdobył brązowy medal na Pucharze Konfederacji. Właśnie w czasie tego turnieju strzelił jedynego gola w barwach narodowych przeciwko Urugwajowi i walnie przyczynił się do zdobycia wspomnianego brązu. Niech Bóg ma w opiece pogrążoną w żałobie rodzinę.

Włoski impas

$
0
0

Reprezentacja Włoch zremisowała 1-1 z Anglią w meczu towarzyskim rozgrywanym na Wembley. Jedyną bramkę dla podopiecznych Luigiego Di Biagio zdobył Lorenzo Insigne, wykonując przy tym pewnie rzut karny.

Włosi mają za sobą drugi mecz z rzędu pod wodzę selekcjonera tymczasowego czyli Luigiego Di Biago. Bilans aktualnego wciąż opiekuna kadry młodzieżowej, to przegrana z Argentyną i zremisowany dziś mecz z Anglią. Analizując oba te spotkanie trudno jest wystawić jednoznaczną ocenę 46 latkowi, zwłaszcza z powodu rangi gier jak również biorąc pod uwagę podejście zawodników, którzy są świadomi, że najpewniej przyjdzie im współpracować z kimś innym w ramach swojej gry dla squadry. Poza wszystkim zarówno Anglicy jak i wcześniej kadra argentyńska pozbawione były kilku czołowych zawodników, a i tak zaprezentowali się mocno na tle dość niepewnej Italii.

W porównaniu do rozegranego przed kilkoma dniami spotkania z Albicelestes Di Biagio zdecydował się na kilka zmian w składzie, pozostając przy tym przy ulubionym przez siebie ustawieniu 4-3-3. I tak w miejsce Gianluigiego Buffona mogliśmy oglądać jego imiennika Donnarummę, na prawej flance Davide Zappacosta zastąpił Alessandro Florenziego, Lorenzo Pellegrini wskoczył do składu za Marco Verrattiego, zaś prawe skrzydło napadu przypadło Antonio Candrevie, a nie jak to miało poprzednio miejsce debiutującemu w dorosłej reprezentacji Federico Chiesie. Na każdej pozycji po jednej zmianie, mieliśmy więc do czynienia z kosmetyką.

Rywalizacja na słynnym Wembley rozpoczęła się od zaskakujących ataków Italii, ale dwie sytuacje, które stworzyli sobie na samym wstępie gry były efektem błędów Stones'a, których na nieszczęście dla fanów Włoch nie zdołał wykorzystać Ciro Immobile. Z biegiem czasu Anglicy zyskiwali przewagę czego efektem była śmiała akcja z 26 minuty, kiedy to niezdecydowanie Marco Parolo i Daniele Ruganiego w swoim polu karnym wykorzystał snajper gospodarzy Jamie Vardy pokonując Donnarummę silnym uderzeniem. Po objęciu prowadzenia Synowie Albionu kontrolowali przebieg spotkania wykazując się przy tym lepszym wybieganiem, aniżeli ich dzisiejszy przeciwnik.

Druga odsłona meczu przynajmniej przez większą część wyglądała bliźniaczo jak pierwsza, dzięki czemu Anglicy mogli marzyć o przełamaniu złej passy zremisowanych spotkań i ograniu Włochów. Trzeba podkreślić, że zwłaszcza po lewej stronie boiska świetnie radził sobie Young, który raz po raz sprawdzał czujność włoskich defensorów, niemniej tak Mattia De Sciglio jak i Leonardo Bonucci zachowywali zimną krew i nie pozwolili Anglikom na podwyższenie rezultatu. Obraz spotkania zaczął się zmieniać mniej więcej od 75 minuty. Wyglądało na to, że zawodnicy prowadzeni przez Southgate'a byli już pewni swego i odpuścili sobie ostrą grę. Wówczas do śmielszych ataków przystąpili Azzurri, a w szczególności mało widoczny przez większą część gry Lorenzo Insigne, mający dwie niezłe okazje do wyrównania; po efektownej akcji lewą flanką i strzale z rzutu wolnego. Neapolitański skrzydłowy ostatecznie zdołał wpisać się na listę strzelców, co uczynił w 87 minucie pokonując Butlanda z jedenastu metrów. Wypada podkreślić, że podyktowanie przez sędziego rzutu karnego wywołało spore protesty wśród Anglików, zaś ostateczna decyzja została podjęta po zapoznaniu się z systemem VAR. Wcześniej delikatnie faulowany w polu karnym był rezerwowy Federico Chiesa.

Skład Italii:

Donnarumma

Zappacosta,Bonucci,Rugani,DeSciglio

Parolo,Jorginho,Pellegrini(79'Gagliardini)

Candreva(56'Chiesa),Immobile(64'Belotti),Insigne

Na wstępie wspominałem o sytuacji w jakiej znajduje się obecnie reprezentacja i jej - jak może się dziś wydawać - selekcjoner tymczasowy w osobie Luigiego Di Biagio. Włoska federacja wciąż jest w kontakcie z kandydatami na objęcie squadry, choć ostatnimi czasy pojawiły się głosy sugerujące, że Di Biagio może pozostać na swoim stanowisku. Na jednej z konferencji prasowych przedstawiciel FIGC Alessandro Costacurta stwierdził, że jego organizacja wybierze nowego selekcjonera jeżeli znajdzie i dogada się z kimś lepszym niż tymczasowy trener, w innym wypadku zdecydują się oni na zatrzymanie Di Biagio. Sytuacja jest o tyle kuriozalna, że związany z młodzieżówką selekcjoner jest traktowany dość przedmiotowo i nawet w razie wymarzonej dla siebie sytuacji objęcia na stałe dorosłej reprezentacji jasnym będzie, że był to efekt braku porozumienia z poważniejszymi kandydatami. Patrząc na powołania jakich dokonał Di Biagio można było przypuszczać, że po cichu liczy on na związanie się ze squadrą na dłużej. Bał się zrezygnować z osobowości klasy Buffona, pozostawił niemal niezmienioną drużynę w porównaniu do tego, co mogliśmy oglądać w ostatnich latach, dodając do niej jedynie dwóch debiutantów; Cutrone oraz Chiesę(oczekujący na swój premierowy występ w reprezentacji Gian Marco Ferrari był już powoływany). Po dwóch sparingach we Włoszech wciąż pozostaje niepewność kto faktycznie przygotuje team na rywalizację w Lidze Narodów i co istotniejsze eliminacji do Mistrzostw Europy. Odpowiedź na to pytanie ma paść 20 maja.

Premierowe powołania Manciniego

$
0
0

Nowo wybrany selekcjoner reprezentacji Włoch Roberto Mancini ogłosił szeroką 30 osobową kadrą na najbliższy mecze towarzyskie z drużynami Arabii Saudyjskiej, Francji i Holandii. Spotkanie zostanie rozegrane kolejno; 28 maja, pierwszego oraz czwartego czerwca.

gr

Czternastego maja bieżącego roku Włoska Federacja Piłkarska dokonała ostatecznego wyboru w kwestii nowego opiekuna squadry. Obyło się bez większej niespodzianki ze względu na fakt, iż od dłuższego czasu dziennikarze włoscy publikowali wiadomości dające niemal stuprocentową pewność, że stanowisko to przypadnie Roberto Manciniemu. Wszyscy byli zgodni, że poprzedni selekcjoner Giampiero Ventura nie może dłużej pełnić swojej roli po tym jak prowadzona przez niego drużyna nie zdołała ograć przeciętnej Szwecji w ramach barażowych pojedynków do Mistrzostw Świata w Rosji. Opinia społeczna domagała się trenera z większymi dokonaniami, aniżeli te, które przypadły najgorszemu selekcjonerowi Włochów w całej jej historii i patrząc na dotychczasowe dokonania Manciniego ich żądania przynajmniej po części zostały zrealizowane. Ex-szkoleniowiec takich zespołów jak Inter Mediolan czy Manchester City wygrywał rozgrywki zarówno w Italii, jak i Anglii, ale pomimo tego wielu ekspertów nie jest przekonana co do jakości jaką do pogrążonej w kryzysie reprezentacji wnieść może Mancini.

Po tym jak Włosi nie zakwalifikowali się na rosyjski mundial niemal natychmiast rozpoczęły się spekulacje dotyczące przyszłości reprezentacji, zastanawiano się także kto obejmie schedę po znienawidzonym Venturze. Po kilku tygodniach wykrystalizowało się kilka propozycji; Carlo Ancelotti, Antonio Conte, Claudio Ranieri i pełniący rolę selekcjonera tymczasowego Luigi Di Biagio. Pierwszy kandydat był faworytem w oczach jednego z pracowników FIGC Alessandro Costacurty, z którym zresztą pracował zarówno jako kolega drużyny, a później szkoleniowiec w Milanie. Marzenia Costacurty nie zostały jednak zrealizowane, zaś sam Carletto stwierdził, że wybór Manciniego jest dobry, zaś on wciąż myśli o codziennej pracy w ramach trenera drużyny klubowej. Notowania Conte również stały wyżej niż Manciniego. Mający za sobą pracę dla squadry opiekun Chelsea nie może uznać kończącego się sezonu premiership za udany i niemal pewnym jest, że po jego zakończeniu opuści Londyn. Pomimo rychłej utraty pracy nie ma on jednak ochoty na ponowne wcielenie się w rolę selekcjonera i podobnie jak wspomniany wyżej Ancelotti skupia się na planowaniu swojej trenerskiej kariery w ramach kolejnego klubu. Trudno dziś wskazać jak szefowie federacji oceniali kandydaturę Ranieriego, który był nawet chętny podjęcia się wyzwania reprezentacyjnego, jednakże jego zaawansowany wiek i wcześniejsza kompromitacja z kadrą grecką mogły ochłodzić chęć zaangażowania go w bliźniaczej roli we Włoszech. Co do Di Biagio, to jak sądzę poszło o coś odwrotnego, aniżeli w przypadku Ranieriego: obecny selekcjoner kadry młodzieżowej ma zbyt małe doświadczenia, ażeby poprowadzić Italię w kolejnych eliminacjach.

Wspominając zamieszanie jakie panowało po tym jak Włosi nie zakwalifikowali się Mistrzostwa Świata po raz pierwszy od 1958 roku możemy bez trudu stwierdzić, że kandydatura Roberto Manciniego znajdowała się na trzecim miejscu w notesach ludzi związanych z federacją. Nowy selekcjoner podpisał dwuletni kontrakt, który zostanie automatycznie przedłużony po ewentualnym sukcesie w ramach eliminacji do Mistrzostw Europy. Mając wyjaśnioną kwestię szkoleniową przyjrzyjmy się temu, który stanął przed ambitnym zadaniem podniesienia reprezentacji z jej największego od dekad kryzysu.

Urodzony w Jesi(region Marche)Mancini rozpoczął swoją niebywałą karierę piłkarską w Bolonii, by po krótkim czasie przenieść się do miejsca, gdzie spędził swoje najlepsze lata zawodnicze. Chodzi rzecz jasna o Smpdorię Genua, dla której występował przez piętnaście sezonów, stając się przy tym najlepszym zawodnikiem w historii liguryjskiego zespołu. Okres gry Manciniego w Genui przypadł na cudowne dla całego zespołu lata, podczas których drużyna ta zdobyła scudetto, cztery Puchary Włoch, jeden Superpuchar Italii oraz triumfowała w Pucharze Zdobywców Pucharów. Co ciekawe na początku lat dziewięćdziesiątych Doria była bliska dokonania czegoś niebywałego, a konkretnie wygrania Ligi Mistrzów, niemniej okazała się słabsza od Barcelony o jedną bramkę, przez co musiała zadowolić się samym dojściem do finału tych prestiżowych rozgrywek. Cudowny okres Sampdorii trwał do mniej więcej połowy lat dziewięćdziesiątych, potem zaś drużyna zaczęła notować regularny spadek i popadanie w przeciętność. Wciąż głodny sukcesów Mancini podjął trudną decyzję o przenosinach do innego zespołu. Kierunkiem, który obrał okazał się Rzym, a konkretnie miejscowe Lazio. Decyzja ta była łatwiejsza o tyle, że ten sam cel dalszej pracy wybrał dotychczasowy opiekun Sampy, a mianowicie Szwed Sven Goran Eriksson. W późniejszych latach Mancini określał Erikssona mianem swojego mentora, człowieka od którego czerpał najwięcej jeżeli chodzi o pracę trenerską. Lata, które przypadły na współpracę obu panów w Lazio były szalenie efektowne dla wszystkich zainteresowanych. Rzymianie wygrywali zarówno we Włoszech jak i Europy, notując przy tym jeden z najlepszych – o ile nie najlepszy – czas w historii biancocelesti. Po latach pełnych sukcesów Roberto Mancini musiał powoli przyznawać, że jego wiek nie pozwoli mu na grę na najwyższym poziomie i tak w 2001 zdecydował się na grę dla angielskiego przeciętniaka Leicster, gdzie wytrzymał ledwie kilka miesięcy, ponieważ z Włoch napłynęła propozycja objęcia Fiorentiny. Tak właśnie rozpoczęła się trenerska kariera dotychczasowego gwiazdora. Zanim jednak skupimy się na trenerskim aspekcie kariery Manciniego, warto zwrócić uwagę na jego dokonania reprezentacyjne, które choć niepozbawione sukcesów nie mogły konkurować z osiągnięciami klubowymi. Mancini ma na koncie występy na dwóch ważnych imprezach; Mistrzostwach Europy w 1988 roku, gdzie doszedł do etapu półfinału, jak również grę na mundialu we Włoszech dwa lata później, podczas którego wraz z kolegami uzyskał trzecie miejsce premiowane brązowym medalem. Niestety nie był kluczową postacią w talii Azeglio Viziniego, ustępując miejsca chociażby Roberto Baggio. Patrząc na karierę reprezentacyjną całościowo, Manicni rozegrał w niej trzydzieści sześć spotkań, podczas których zdobył cztery gole.

Przerwana nagle kariera piłkarska w czasie trwającego przecież sezonu Premiership wydawała się słusznym krokiem Manciniego. Będąc grubo po trzydziestce nie był już w stanie nawiązać do swoich najlepszych lat, a ponadto trudno było oczekiwać, że w tak zaawansowanym wieku nauczy się nowej dla niego ligi. Niespodziewana propozycja ze stolicy Toskanii była więc w pewnym sensie wybawieniem. Mancini zaliczył niezły początek tego etapu swojej kariery, wygrywając z Violą Puchar Włoch. Dzięki przyzwoitej postawie we Florencji dostał szansę poprowadzenia zespołu, w którym jeszcze niedawno grał, chodzi rzecz jasna o Lazio. W Rzymie spędził dwa pełne sezonu, zyskując miano jednego z najlepszych szkoleniowców włoskich młodego pokolenia. Zespół ten nie dysponował już siłą jaką imponował w czasie gdy Mancini tam występował, niemniej zdołał wywalczyć Puchar Włoch. Będący zawsze ambitnym człowiekiem Mancini nie miał zamiaru zadowalać się skromnymi – jak ówcześnie uważał – sukcesami i marzył o wielkości trenerskiej na miarę swoich dokonań boiskowych. Idealnym miejscem do spełnienia jego ambicji był Mediolan, gdzie tamtejszy Inter był głodny trofeów jak żaden inny klub włoski. Praca w obozie neroazzurri zbiegła się z dominacją ligową Juventusu. I tu zaczynają się schody związane z drugim sezonem Manciniego w Interze, kiedy to uzyskał z zespołem trzecie miejsce ligowe, ale poprzez perturbacje związane z aferą calciopoli scudetto powędrowało właśnie do Mediolanu. Wielu ekspertów nie uznawało tamtego triumfu Manciniego i zaczęło liczyć jego scudetti dopiero w późniejszych latach, choć należy pamiętać, że poprzez degradację Juventusu do Serie B kwestie mistrzowskie były znacznie łatwiejsze do uzyskania. Tak czy inaczej dziś, to właśnie Roberto Manicni jest zapamiętany jako ten, który poprowadził Inter do pierwszych triumfów ligowych od końca lat osiemdziesiątych, dokładając do tego Puchary i Superpuchary Włoch. Na nieszczęście dla nowego selekcjonera Italii dominacja ligowa nie znalazła swojego odzwierciedlenia w Europejskich Pucharach, a konkretnie Lidze Mistrzów. Naszpikowany gwiazdami Inter nie zdołał przebić się ponad 1/8 fazy turnieju, przez co kierownictwo klubu postanowiło zatrudnić w jego miejsce Portugalczyka Jose Mourinho. Kilka miesięcy po rozstaniu z Italią i Interem Mancini podjął pracę w przebogatym Manchesterze City. Poza licznymi transferami jakich wtedy dokonano włoski trener ściągnął do siebie Mario Balotellego – kontrowersyjnego snajpera, którego wprowadził do pierwszej drużyny Interu. Współpraca obu panów, to z jednej strony sukcesy i efektowne występy napastnika, z drugiej zaś mnóstwo kontrowersyjnych epizodów Mario i kłótnie z trenerskim ojcem. Okres angielski, to kolejne ligowe trofea w gablocie Manciniego i ponowny zawód pucharowy, przez co ten musiał pożegnać się z posadą na podobnych zasadach jak to miało miejsce w Mediolanie. Następne etapy trenerskiej drogi Manciniego były rwane i zupełnie nie przypominały klarownej drogi, którą wyznaczył sobie wcześniej. Krótki czas w Galatasaray był pozytywny wyłącznie ze względu na wygraną w Pucharze Turcji, ponowna praca w Interze okazała się nieporozumieniem, zaś najświeższa przygoda w Zenicie oznaczała nic innego jak tylko porażkę, czym bez cienia wątpliwości było zaledwie piąte miejsce w tabeli ligi rosyjskiej.

Najświeższe powołania selekcjonera Manciniego stoją pod kątem kilku nowych twarzy, jak również powrotów. Najbardziej wyczekiwaną postacią jeszcze przed ogłoszeniem listy była osoba Mario Balotellego, mającego za sobą dobry sezon w barwach Nicei. Wydawało się, że kariera czarnoskórego snajpera jest niemal skończona po rozczarowujących latach w barwach Milanu czy Liverpoolu, ale dzięki solidnej grze dla francuskiej Nicei pojawiło się światełko w tunelu dające nadzieję, że ex-zawodnik Interu ponownie będzie czarował kibiców swoimi występami. Pod wodzą Manciniego, z którym współpracowało mu się relatywnie dobrze istnieje realna szansa, że taki scenariusz się ziści. Spory kredyt zaufania otrzymał Domenico Berardi, czyli wieczny talent z Sassuolo, piłkarz, którego kariera zahamowała po tym jak rok po roku decydował się na pozostanie w skromnym zespole, pomimo propozycji z czołowych klubów Serie A. Kończące się dziś rozgrywki ligowe były niezadowalające dla prawoskrzydłowego, niemniej premierowe powołanie do dorosłej reprezentacji może okazać się dla niego punktem zwrotnym i dodatkową motywacją do poprawy swoich umiejętności. Sporym zaskoczeniem jest odświeżenie Claudio Marchisio. Świeżo upieczony mistrz Włoch nie może zaliczyć mijających rozgrywek do udanych ze względu na małą ilość gier jakie zaliczył w barwach Juventusu. Wygląda jednak na to, że Manicni potrzebował doświadczonego człowieka w odmłodzonej przecież pomocy włoskiej. Pozytywnym aspektem jest obecność na liście Brazylijczyka z włoskim paszportem, czyli Jorginho. Lider drugiej linii Napoli wpisuje się w historię oriundich: Latynosów, którzy dzięki korzeniom włoskim przywdziewali trykoty azzurri. Po tym jak kilka lat temu Antonio Conte powołał do kadry Franco Vazqueza oraz Edera publicznie skrytykował go właśnie Mancini, twierdząc przy tym, że w reprezentacji Włoch winni występować piłkarze urodzeni w Italii, ale jak się okazało po objęciu posady selekcjonera nieco zrewidował swoje poglądy. Warto dodać, że Jorginho gra na Półwyspie Apenińskim od 15 roku życia i mocno wrósł w tamtejszą kulturę.

Przewidywany skład:

Donnarumma

Florenzi,Bonucci,Romagnoli,DeSciglio

Pellegrini,Jorginho,Bonaventura

Bernardeschi,Belotti,Insigne

Nowe szaty Manciniego

$
0
0

Reprezentacja Włoch rozegrała swoje trzy pierwsze spotkania pod wodzą nowego selekcjonera Roberto Manciniego. W pierwszym meczu Italia ograła Arabię Saudyjską 2-1, następnie uległa Francji 3-1 by w ostatniej, trzeciej potyczce zanotować rezultat 1-1 z Holandią.

grhhh

Ogłaszając powołania na trzy towarzyskie potyczki Roberto Manicni wysłał sygnał, że daje sobie czas na zbudowanie nowej reprezentacji, po tym jak ta doznała dotkliwej porażki barażowej uniemożliwiającej jej występ na zbliżających się Mistrzostwach Świata w Rosji. Biorąc pod uwagę fakt, iż chwilę po ogłoszeniu nominacji z kadry wypadło kilku kontuzjowanych zawodników(w tym Marchisio i Bernardeschi)widać wyraźnie, że nowy opiekun squadry chciał mieć możliwie jak największy wybór przy ustalaniu składów na daną rywalizację z czego zresztą korzystał, rotując nazwiskami w każdym z trzech spotkań.

Podczas przeglądania włoskiej kadry można bez większego ryzyka stwierdzić chęć odmłodzenia drużyny, o czym świadczą nazwiska debiutantów, jak również młodych zawodników z których zdążył już skorzystać poprzednik Manciniego Giampiero Ventura. Poza tym warto odnotować reprezentacyjne powroty z Mario Balotellim na czele. Przed przenosinami do francuskiej Nicei wydawało się, że wielkie sprawy są dla czarnoskórego napastnika przeszłością, niemniej dobra postawa na boiskach Ligue 1 daje jakąś nadzieję na lepsze jutro dla ex-gwiazdora Interu. Piłkarska Italia dysponuje co prawda snajperami klasy Andrei Belottiego i Ciro Immobile, ale pamiętajmy, że w pierwszy z nich miał w minionym sezonie sporo kłopotów zdrowotnych, natomiast Immobile – pomimo wywalczenia drugiej w karierze korony króla strzelców Serie A – spalał się na dużych imprezach i nie zaistniał na poziomie Ligi Mistrzów zarówno w barwach BVB oraz Sevilli. Kolejną ciekawostką będzie rywalizacja o miano pierwszego bramkarza po tym jak swoją wielką karierę w Juventusie zakończył Gianluigi Buffon. Co prawda wydaje się, że 40 goalkeeper podejmie kolejne wyzwanie i przeniesie się do PSG, ale trudno stwierdzić czy selekcjoner uwzględni go w swoich planach. Sam Buffon twierdzi, że w przypadku zanotowania wysokiej formy w Paryżu będzie gotów na ponowne przywdzianie trykotu Azzurrich. Mam absolutną pewność, że Mistrz Świata z 2006 roku nie może się pogodzić z faktem braku gry na rosyjskim mundialu, przez co nieco sztucznie przedłuża swoją karierę; tak klubową jak i reprezentacyjną. W oczekiwaniu na rozwój wypadków związanych z planami Gigiego Włosi zastanawiają się kto na ten czas zajmie jego miejsce; Gianluigi Donnarumma, Mattia Perin czy Salvatore Sirigu. Bramkarz Milanu nie jest pewny w jakim zespole zagra w kolejnym sezonie, a do tego dał się poznać jako ten, który zbyt wcześnie uwierzył w swoją wielkość i zaliczył kilka spektakularnych wpadek. 25 latek z Genui jest już jedną nogą w Juventusie, gdzie podejmie rywalizację z Wojciechem Szczęsnym, natomiast Sirigu – najbardziej doświadczony ze wszystkich bramkarzy w kadrze – nawiązał do swoich najlepszych lat w Palermo i PSG.

Pierwszym sprawdzianem nowej reprezentacji pod wodzą Manciniego było spotkanie z Arabią Saudyjską rozgrywane w St.Gallen. Były szkoleniowiec Manchesteru City zdecydował się na ustawienie Italii w systemie 4-3-3 z zaskakującą – choć nie całkiem nową – rolą Alessandro Florenziego wśród trójki środkowych pomocników. Boki obrony stworzyli rezerwowy Chelsea Davide Zappacosta i powracający do kadry 32 latek Domenico Criscito. Największą uwagę przykuwał jednak wspominany już Mario Balotelli.  Mecz rozpoczął się tak jak wielu mogłoby się spodziewać, czyli od śmiałych ataków Włochów. Podopieczni Maciniego wyszli na prowadzenie w 21 minucie gry, kiedy to nie kto inny jak Mario Balotelli mocnym uderzeniem zza pola karnego otworzył wynik. Włosi nie mieli zamiaru zadowalać się niskim prowadzeniem i tuż przed zakończeniem pierwszej połowy rywalizacji mieli znakomitą okazją do podwyższenia rezultatu, ale na nieszczęście dla nich piłka po uderzeniu Domenico Cristico minimalnie minęła poprzeczkę Saudyjczyków.

Druga połowa była odzwierciedleniem tego, co mogliśmy oglądać w pierwszej. Azzurri wciąż dominowali, zaś Arabia Saudyjska ograniczała się do nielicznych kontrataków. Uwieńczeniem ofensywnej postawy Włoch było piąte trafienie w narodowych barwach Andre Belottiego, który wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego i umieścił piłkę w siatce rywali po strzale głową. Nie minęło więcej niż pięć minut, po tym jak rozluźnieni Włosi dali się zaskoczyć niżej notowanemu przeciwnikowi. Szybka kontra, której efektem był gol Yehya Al Shehri po części obciążyła znajdującego się za daleko od swojej bramki Gianluigiego Donnarummę. Dzięki ostatecznemu triumfowi, Włosi zanotowali pierwsze od października 2017 roku wygrane spotkanie.

Skład na Arabię Saudyjską:

Donnarumma

Zappacosta,Bonucci,Romagnoli,Criscito(88’De Sciglio)

Florenzi(67’Bonaventura),Jorginho,Pellegrini(73’Cristante)

Politano(73’Verdi),Balotelli(58’Belotti),Insigne(84’Chiesa)

W oczekiwaniu na mecz Francją nie miałem wątpliwości, że podopieczni Didier Deschampsa będą murowanym faworytem spotkania. Aktualni wicemistrzowie Europy są wymieniani wśród głównych faworytów do wygranej MŚ, mają w składzie gwiazdy światowego formatu i do tego są na zupełnie innym etapie rozwoju, aniżeli pokiereszowani Włosi. Abstrahując od dość wysokiej porażki należy pochwalić Manciniego za odwagę jaką wykazał się wysyłając do gry w Nieci aż trzech debiutantów w wyjściowej jedenastce; Mattię Caldarę, Rolando Mandragorę i Domenico Berardiego. Biorąc pod uwagę całą potyczkę trzeba przyznać, że ani przed moment nie dało się odczuć, że Azzurri będą w stanie podjąć równorzędną rywalizację z Trójkolorowymi. Dysponując mocną defensywą z Umtitim, drugą linią z Pogbą oraz Kante i w końcu ofensywą dowodzoną przez Griezmanna, trudno oczekiwać, że współczesna Italia zdoła się temu wszystkiemu przeciwstawić. Nawet kontaktowy gol Leonardo Bonucciego nie był czynnikiem, który mógłby mnie odpędzić od tych pesymistycznych stwierdzeń. Wspomniałem jednak o świeżym podejściu do składu i początku drogi, w której znajduje się dziś reprezentacja Włoch. Roberto Mancini nie był moim wymarzonym kandydatem na selekcjonera, ale nie mam wątpliwości, że jest o niebo lepszym fachowcem, aniżeli skompromitowany Giampiero Ventura. Wszystko to pozwala mi myśleć o Włoszech jak o drużynie jutra, tej która wedle nadziei Manciniego w ciągu roku zbliży się do ekipy francuskiej i tym samym innych, najlepszych ekip na świecie.

Skład na Francję:

Sirigu

D’Ambrosio(74’Florenzi),Caldara,Bonucci,De Sciglio

Pellegrini(66’Cristante),Jorginho(78’Bonaventura),Mandragora

Berardi(74’Insigne),Balotelli(86’Belotti),Chiesa(88’Zappacosta)

 

Ostatnia potyczka rozgrywana na Allianz Stadium w Turynie była najbardziej miarodajnym testem dla reprezentacji Włoch prowadzonej przez Roberto Manciniego. Przeciwnikiem Italii była kadra holenderska, czyli podobnie jak Azzurri wielki nieobecny w nadchodzącym mundialu. Podobieństw jest zresztą więcej; nieurodzaj kadrowy, nowo budowana ekipa i w końcu selekcjoner pracujący z Oranje dopiero od kilku tygodni. 

Samo spotkanie nie należało do porywających. Włosi identycznie jak w dwóch poprzednich spotkaniach wyszli w ustawieniu 4-3-3. Mancini tradycyjne dokonał kilku korekt z wybijającym się Mattią Perinem, który w pewnym sensie przywitał się z turyńską publicznością(25 latek najpewniej podpisze kontrakt z Juventusem). Pierwsza odsłona gry rozpoczęła się od mocnego uderzenia Włochów, niemniej trafienie Andrei Belottiego z drugiej minuty nie zostało uznane ze względu na spalonego. Kolejne etapy rywalizacji były dość niemrawe z obu stron, niemniej to Włosi stwarzali pozory lepszego występu.

Po zmianie stron do większej pracy w ofensywie zabrali się Holendrzy, ale to nie oni, a Italia miała klarowniejsze sytuacje do objęcia prowadzenia. Chodzi konkretnie o osobę Simone Verdiego, który zmarnował dwie dobre sytuacje. Widząc niemoc swoich napastników Mancini postanowił dokonać korekt w składzie wpuszczając na boisko Federico Chiesę oraz Simone Zazę i to właśnie ta para rezerwowych dała Włochom prowadzenie. Chiesa zaliczył efektowny rajd prawą flanką i idealnie obsłużył napastnika Valencii, który zdobył swojego drugiego gola w narodowych barwach. Dwie minuty po wyjściu na prowadzenie Domenico Criscito dopuścił się faulu, po którym obejrzał czerwoną kartkę. Grający w osłabieniu Włosi nie zdołali utrzymać prowadzenia do końca i stracili bramkę na 1-1 w 88 minucie. Jej autorem był kolejny rezerwowy Nathan Ake. Podział punktów wydaje się sprawiedliwym rozstrzygnięciem.

Skład na Holandię:

Perin

Zappacosta(59'DeSciglio),Romagnoli,Rugani,Criscito

Cristante,Jorginho(78'Baselli),Bonaventura(87'Pellegrini)

Verdi(61'Chiesa),Belotti(63'Zaza),Insigne(70'Bonucci)

Przed Ukrainą i Polską

$
0
0

Selekcjoner reprezentacji Włoch Roberto Mancini ogłosił powołania na spotkanie towarzyskie z Ukrainą oraz pojedynek w ramach Ligi Narodów z Polską. W kadrze znalazło się miejsce dla trzech zawodników czekających na reprezentacyjny debiut oraz powracającego Sebastiana Giovinco.

fe

Początek pracy Roberto Manciniego w roli opiekuna włoskiej squadry nie można zaliczyć do udanych. Za jego kadencji Italii udało się osiągnąć triumf wyłącznie z Arabią Saudyjską, a poza tym Azzurri notowali remisy i porażki. Co prawda nieszczęsny Giampiero Ventura od dłuższego czasu nie odpowiada za rezultaty Włochów, niemniej drużyna znajdująca się początkowo za sterami selekcjonera tymczasowego Luigiego Di Biagio, jak i dziś nie potrafi wypracować swojego stylu i w każdym ze spotkań prezentuje się poniżej oczekiwań. Nie chcę tu rzecz jasna usprawiedliwiać najgorszego szkoleniowca w historii włoskiej kadry, ale należy pamiętać, że nie był on jedynym winowajcą obecnego stanu rzeczy. Cała czołówka Serie A opiera się przede wszystkim na graczach spoza Półwyspu Apenińskiego, przez co zarówno jemu, jak i Manciniemu trudno skompletować prawdziwie klasową jedenastkę. Cieszy coraz śmielsza obecność młodych zawodników, tyle że nie są oni w stanie stać się na tą chwilę faktycznymi liderami drużyny.

Wspominając niedawne rywalizacje Włochów z Polską oraz Portugalią można bez trudu stwierdzić, że ex-trener Interu ma przed sobą szalenie trudne zadanie podniesienia Italii z kryzysu. W trakcie przedmeczowej konferencji Mancini stwierdził nawet, że to Polacy dysponują dziś mocniejszym zestawieniem niż jego podopieczni, co można potraktować jako swego rodzaju asekurację. Zresztą przebieg meczu rozgrywanego w Bolonii niejako potwierdził słowa 53 letniego selekcjonera, zaś sam rezultat 1-1 był – zwłaszcza w kontekście pierwszej połowy spotkania – dość szczęśliwy dla czterokrotnych mistrzów świata. Włosi ewidentnie cierpią na brak liderów, zwłaszcza w drugiej linii, gdzie Mancini zdecydowanie stawia na Brazylijczyka z włoskim paszportem, a mianowicie Jorginho. Były piłkarz Napoli jest chwalony za swoje pierwsze występy dla Chelsea, niemniej w reprezentacyjnym trykocie nie wygląda już tak pewnie. Swoją drogą jego gra oraz obecność w kadrze Emersona są niespodziewane ze względu na słowa wypowiedziane przez Manciniego przed kilkoma laty, kiedy to krytykował ówczesnego selekcjonera Antonio Conte za to, że ten angażował do reprezentacji zawodników z Ameryki Południowej. Okazje się jednak, że czas i realia zmieniają postrzeganie na pewne sprawy, dzięki czemu także obecnie jesteśmy świadkami obecności Oriundi w squadrze.

Roberto Mancini zdecydował się na powołanie 28 zawodników. Wśród nominacji znaleźli się; Alessio Cragno, Nicolo Barella oraz Gianluca Caprari – wciąż oczekujący na debiut w dorosłej reprezentacji z tym że dla tego ostatniego jest to również premierowe powołanie. Największą niespodzianką jest jednak odkurzenie Sebastiana Giovinco, który od momentu przeniesienia się do MLS stracił zaufanie kolejnych selekcjonerów. Na szczegółowe omówienie powołań zapraszam jednak poniżej:

Bramkarze:

Podobnie jak na poprzednie spotkania Mancini postanowił wysłać powołania aż czterem goalkeeperom. Nie ma wątpliwości, że po zakończeniu kariery reprezentacyjnej przez Gianluigiego Buffona numerem jeden jest jego imiennik Donnarumma, zaś pozostała trójka musi godzić się z rolą dublerów. Tego typu sytuacja nie powinna być obca Matii Perinowi, który po letnim transferze do Juventusu rozegrał zaledwie jedno oficjalne spotkanie i nie zanosi się, żeby w najbliższym czasie posadził Wojtka Szczęsnego na ławce rezerwowych.

Obrońcy:

Na uwagę zwraca przede wszystkim powrót Francesco Acerbiego, który przed laty zmagał się z ciężką chorobą. Po dłuższym czasie spędzonym w Sassuolo rosły stoper w końcu zmienił barwy klubowe i przeniósł się do Lazio, gdzie z niejakim powodzeniem radzi sobie w roli następcy Holendra De Vrija. Cieszy odnotowanie równej, wysokiej formy Danilo D’Ambrosio z Interu, który może okazać się lekiem na włoskie problemy z obsadzeniem prawej flanki defensywy.

Pomocnicy:

Wśród licznej grupy włoskich skrzydłowych buduje mnie obecność zwłaszcza Federico Bernardeschiego z Juventusu. Urodzony w toskańskiej Carrarze zawodnik rozgrywa jak do tej pory pierwszorzędny sezon, pomimo że w Turynie musi się liczyć z ogromną konkurencją wśród graczy ofensywnych. Dotychczas 24 latek był znany jako piłkarz elastyczny, potrafiący dostosować się do różnych systemów gry i choćby w trakcie konfrontacji Ligi Mistrzów z Young Boys świetnie radził sobie w roli rozgrywającego. Pomimo wysokiej dyspozycji Lorenzo Insigne uważam, że to właśnie Berna jest dziś najlepszym zawodnikiem z Italii i swoistą nadzieją na lepsze jutro dla tej drużyny.

Napastnicy: Największą niespodzianką jest rzecz jasna wspominany wyżej Sebastian Giovinco. Amerykańskie media nie mogą się nachwalić Atomowej Mrówki, dziwiąc się przy tym, że od trzech lat nie mógł on być częścią mającej kłopoty ofensywy Italii. Całkowite pomijanie Giovinco było dość zaskakujące, ale kiedy przypomnimy sobie jego dotychczasową karierę reprezentacyjną dostrzeżemy, że nigdy nie był jej istotną częścią. Dość powiedzieć, że w 23 występach zdołał zaledwie raz wpisać się na listę strzelców. Teraz natomiast przyjdzie mu rywalizować między innymi z Insigne i Federico Chiesą, dlatego też sądzę, że może on liczyć wyłącznie na bycie jokerem w talii Manciniego. Brak powołania dla zmagającego się z nadwagą Mario Balotellego nie powinien być zaskoczeniem dla nikogo. Snajper Nicei nie po raz pierwszy udowadnia, że na dłuższą metę nie można na niego liczyć.

Spotkanie z Ukrainą zostanie rozegrane 10 października w Genui, natomiast rywalizacja z Polakami będzie miała miejsce cztery dni później w Chorzowie.

Pełna kadra:

Bramkarze:

Salvatore Sirigu(Torino),Gianluigi Donnarumma(Milan),Mattia Perin(Juventus),Alessio Cragno(Cagliari)

Obrońcy:

Giorgio Chiellini(Juventus),Leonardo Bonucci(Juventus),Alessandro Florenzi(Roma),Domenico Criscito(Genoa),Alessio Romagnoli(Milan),

Francesco Acerbi(Lazio),Danilo D'Ambrosio(Inter),Cristiano Biraghi(Fiorentina),Emerson(Chelsea)

Pomocnicy:

Marco Verratti(PSG),Federico Bernardeschi(Juventus),Giacomo Bonaventura(Milan),Jorginho(Chelsea),Lorenzo Pellegrini(Roma),Roberto Gagliardini(Inter),

Nicolo Barella(Cagliari)

Napastnicy:

Ciro Immobile(Lazio),Lorenzo Insigne(Napoli),Sebastian Giovinco(Toronto),Simone Zaza(Torino),Federico Chiesa(Fiorentina)Domenico Berardi(Sasuolo),

Patrick Cutrone(Milan),Gianluca Caprari(Sampdoria)

Przewidywany skład:

Donnarumma

Florenzi,Bonucci,Chiellini,Criscito

Verratti,Jorginho,Bonaventura

Bernardeschi,Immobile,Insigne

Wschodnie obietnice

$
0
0

Reprezentacja Włoch ma za sobą kolejne dwa spotkania. Piłkarze Roberto Manciniego pierw zremisowali w towarzyskim meczu w Genui z Ukrainą 1-1, by kilka dni później ograć Polaków 1-0 w ramach Ligi Narodów.

ggg

Przyglądając się obu pojedynkom Italii można dojść do wniosku, że powoli, bo powoli, ale Roberto Mancini zaczyna nadawać drużynie jakikolwiek styl gry. Azzurri starali się zdominować zarówno Ukrainę, jak i Polskę dzięki ofensywnemu stylowi gry i determinacji, jakiej próżno było szukać, kiedy za ich wyniki odpowiadał Giampiero Ventura. Warto dodać, że przed rywalizacją z Polską Włosi powtórzyli niechlubny rekord z lat 1923-1925, podczas których nie potrafili odnieść triumfu w pięciu kolejnych spotkaniach. Na szczęścia dla nich przełomem okazał się ich trzeci mecz w Lidze Narodów.

Stosunkowo krótka praca Manciniego ze squadrą dała odpowiedź na pytanie jakim ustawieniem będzie grała reprezentacja pod jego wodzą. Po męczarniach jakie kibicom Włoch zapewnił Ventura z nieustannym stawianiem na nieskuteczny system 4-2-4, dziś Italia gra w najlepszym dla siebie ustawieniu 4-3-3. Biorąc pod uwagę ilość klasowych skrzydłowych jakich do dyspozycji ma Mancini wydaje się, że to najlepsza z możliwych decyzji. W zestawieniu z dwoma wcześniejszymi rywalizacjami Italii warto odnotować, że selekcjonerowi tak bardzo zależało na korzystnym wyniku z Polakami, że nie zdecydował zmienić się niczego po remisowym pojedynku z Ukrainą.

Wszyscy związani emocjonalnie z reprezentacją Włoch byli rozczarowani przebiegiem meczu w Genui. Mancini postawił na ofensywny skład, w którym znalazło się miejsce dla faktycznie czterech skrzydłowych; Alessandro Florenzi rozpoczął spotkanie na prawej obronie, zaś w napadzie znalazło się miejsce zarówno dla Federico Chiesy, Lorenzo Insigne oraz Federico Bernardeschiego. Dodając do tego kreatywnych środkowych pomocników w osobach debiutującego Nicolo Barelli i Jorginho mieliśmy do czynienia z zaskakująco ofensywnym zestawieniem. Znamienne, że nieurodzaj włoskich snajperów został odnotowany w aż tak dużym stopniu. Podczas gdy przed laty o pozycję numer „9” rywalizowało czterech czy pięciu klasowych napastników, dziś w podstawowym składzie nie wychodzi żaden. Dwukrotny król strzelców Serie A Ciro Immobile był zaledwie jokerem, natomiast problemy zdrowotne wyeliminowały z kadry Patricka Cutrone oraz Simone Zazę. Samo spotkanie przebiegało pod dyktando podopiecznych Manciniego, przynajmniej do okolic 60 minuty. Wynik otworzył Federico Bernardeschi, który zmusił bramkarza gości do błędu uderzeniem zza pola karnego w 55 minucie gry. Po bramce zawodnika Juventusu w ekipie Azzurri doszło do małego rozluźnienia, przez co już siedem minut później Ukraina doprowadziła do wyrównania i tym samym ustaliła ostateczny rezultat gry.

Trzeci pojedynek Włochów w ramach Ligi Narodów był małym zaskoczeniem ze względu na identyczny skład na jaki zdecydował się Roberto Mancini. Italia ponownie wyszła w zestawieniu 4-3-3 mając w składzie dokładnie tych samych zawodników, którzy rywalizowali kilka dni wcześniej w stolicy Ligurii. Nie do końca rozumiem po co Mancini powołuje aż czterech bramkarzy, żeby na koniec korzystać z usług zaledwie jednego, a mianowicie Gianluigiego Donnarummy. Inna sprawa, że jak już wspomniałem wyżej trenerowi squadry tak bardzo zależało na uzyskaniu pozytywnego rezultatu, że postanowił postawić na w miarę zgrany skład, który zaprezentował się nieźle w konfrontacji z piłkarzami Szewczenki.

Włosi nie zamierzali długo czekać na uzyskanie prowadzenia w Chorzowie i już w pierwszej minucie spotkania mogli cieszyć się z prowadzenia za sprawą Jorginho, po uderzeniu którego futbolówka wylądowała na poprzeczce bramki strzeżonej przez Wojtka Szczęsnego. Goalkeeper Juventusu został sprawdzony ponownie w 33 minucie, testerem zaś okazał się lorenzo Insigne, jednak górą okazał się nie kto inny jak właśnie Polak. Numer jeden w talii Massimiliano Allegrego triumfował ponownie trzy minuty później popisując się przy tym fenomenalną interwencją po strzale główką klubowego kolegi Giorgio Chielliniego.

Selekcjoner Polaków Jerzy Brzęczek widząc niemoc swoich podopiecznych zdecydował się wpuścić z ławki doświadczonych skrzydłowych, a mianowicie Jakuba Błasczykowskiego oraz Kamila Grosickiego. Zmiana ustawienia i wspomniani zawodnicy ożywili nieco poczynania Białoczerwonych, którzy stworzyli sobie doskonałą sytuacją w 58 minucie meczu, kiedy to piłkarz Hull City przegrał pojedynek z Gigim Donnarummą. Grosicki miał jeszcze jedną doskonałą sytuację sam na sam z młodym bramkarzem Milanu, ale ponownie nie potrafił postawić kropki nad i. W momencie gdy większość kibiców przyzwyczajała się do myśli, że spotkanie zakończy się remisem 0-0 w doliczonym czasie gry zwycięstwo Italii dał lewy defensor Fiorentiny Cristiano Biraghi.

Skład z Ukrainą:

Donnarumma

Florenzi(84’Piccini),Bonucci,Chiellini,Biraghi(88’Criscito)

Barella(78’Pellegrini),Jorginho,Verratti(70’Bonaventura)

Bernardeschi(57’Immobile),Insigne(78’Berardi),Chiesa

Zestawienie na Polskę:

Donnarumma

Florenzi(84’Piccini),Bonucci,Chiellini,Biraghi

Barella,Jorginho,Verratti

Bernardeschi(81’Lasagna),Insigne,Chiesa

Rywalizacje z przedstawicielami wschodu dają małą nadzieję kibicom Włoch. Piłkarze Manciniego zaprezentowali się nie najgorzej, biorąc pod uwagę fakt z jakiego wychodzą dołku. Wcześniejsze spotkania, czy to Ventury, czy Di Biagio były ciężkie do strawienia i mało kto maił wątpliwości, że Azzurri słusznie nie zakwalifikowali się na rosyjski mundial, odpadając przy tym po barażowych grach ze Szwecją. Teraz mamy do czynienia z ciężką pracą Manciniego, na której efekty będziemy musieli jednak jeszcze trochę poczekać.

Przed Portugalią i USA

$
0
0

Selekcjoner reprezentacji Włoch Roberto Mancini powołał 27 zawodników na dwa najbliższe spotkania. 17 Października Azzurri zmierzą się w Mediolanie z Portugalią w ramach Ligi Europy, by trzy dni później rozegrać towarzyski mecz z USA w belgijskim Genku.

Sytuacja Italii przed najbliższą rywalizacją w Lidze Narodów nie jest najlepszą jaką można sobie wyobrazić. Włosi rozegrali do tej pory trzy gry, notując przy tym każdy możliwy wynik, łącznie z przegraną z ich najbliższym przeciwnikiem, czyli Portugalią właśnie. W rozgrywanym w Lizbonie meczu piłkarze Manciniego ulegli zaledwie 1-0, ale najgorsza w tym wszystkim była bezradność jaką epatowali. Przed spotkaniami z Ukrainą i Polską Włosi pod wodzą nowego szkoleniowca nie potrafili odnaleźć własnego stylu gry, byli bezradni i nieskuteczni. Obraz ten został nieco zamazany, zwłaszcza w kontekście ostatniej rywalizacji w Genui, kiedy to rzutem na taśmę ograli wspomnianych Polaków 1-0. Dzięki skromnemu triumfowi zachowali szansę na awans do kolejnego etapu turnieju, niemniej będzie to trudne do zrealizowania. Poza tym, że muszą wygrać z podopiecznymi Fernando Santosa, to dodatkowo ten sam manewr winni odnotować Biało Czerwoni, a uwzględniając ich najświeższą dyspozycję mamy do czynienia z zadaniem niemalże nierealnym.

Przyglądając się kolejnym etapom pracy Manciniego z kadrą możemy pochwalić go za konsekwencję w kontekście systemu w jakim Włosi wybiegają na kolejne boiska. Ex-trener Interu zdaje sobie sprawę, że ze względu na obecne zasoby ludzkie najlepiej zestawiać Italię w systemie 4-3-3, czego nie rozumiał mający za sobą niedawną kuriozalną pracę w Chievo Werona, a mianowicie najgorszy selekcjoner reprezentacji włoskiej w całej jej historii Giampiero Ventura. Dzięki uporowi udało się osiągnąć tolerowaną przez kibiców formę i zachować szansę na promocję do kolejnej rundy LN. Co ciekawe we wspominanych już pojedynkach z Ukrainą i Polską Włosi wychodzili bez klasycznego napastnika, mając w przodzie faktycznych skrzydłowych; Bernardeschiego, Insigne oraz Chiesę. Teraz jest to o tyle niemożliwe ze względu na uraz przez który ten pierwszy musiał wrócić do Turynu, gdzie przejdzie dokładne badania. Wśród ostatecznej 26 osobowej grupy powołanych zawodników nie brakuje niespodzianek. Trener Mancini ma - jak sądzę - ambicję nie tylko poprawienia gry będącej w kryzysie squadry, ale do tego uczynienia z nich efektownie prezentującej się drużyny, w której znajdzie się miejsce dla młodych piłkarzy. O tym wspomnę jednak w poniższym omówieniu kolejnych pozycji.

Bramkarze:

Na pierwszy plan wysuwa się nieobecność goalkeepera Juventusu, a konkretnie Matii Perina. Obchodzący kilka dni temu 26 urodziny Perin nie może zaliczyć pierwszych miesięcy w nowym klubie do udanych. Pomimo znakomitego poprzedniego sezonu w barwach Genoi, wciąż jest zaledwie żelaznym rezerwowym w ekipie Allegriego i jak do tej pory rozegrał ledwie jedno oficjalne spotkanie. Osobiście sądziłem, że trener Starej Damy będzie zdecydowanie sięgał po Perina i stosował dawał mu niemal tyle okazji do gry co Wojtkowi Szczęsnemu, rzeczywistość okazała się jednak zgoła odmienna. Jeżeli sytuacja ta nie ulegnie zmianie, to po osiągnięciu kilku sukcesów, Mattia winien poszukać sobie klubu, w którym będzie miał pewność regularnych występów. Jest zwyczajnie za mocny na pozycję numer dwa, nawet w zespole klasy Juventusu.

Obrońcy:

Tym razem zabrakło miejsca dla znanego Manciniemu ze wspólnej pracy w Zenicie Domenico Criscito. Wydaje się, że beznadziejna forma jaką od dłuższego czasu prezentuje Genoa pomogła selekcjonerowi podjąć decyzję o przynajmniej chwilowym odsunięciu 32 latka od kadry. Małym zaskoczeniem jest także zamiana stoperów, a konkretnie brak nominacji dla Francesco Acerbiego, którego miejsce zajął żelazny rezerwowy Juventusu Daniele Rugani. Podobnie rzecz się ma z Mattią De Sciglio, który po wyleczeniu kontuzji zdążył zaprezentować wysoką formą podczas przedziwnej rywalizacji Turyńczyków z Manchesterem.

Pomocnicy:

Poza kilkoma pewniakami w talii Roberto Manciniego znalazło się miejsce dla dwóch debiutantów; Stefano Sensiego z Sassuolo i Sandro Tonaliego reprezentującego barwy drugoligowej Brescii. Zwłaszcza ten drugi wzbudził spore emocje po tym kiedy Mancini ogłosił powołania. 18 letni wicemistrz Europy U19 określany jest mianem następcy Andrei Pirlo, ba młody pomocnik wygląda jak syn legendy Milanu(choć sam twierdzi, że wzoruje się na waleczności Gattuso)! Już dziś mówi się o zainteresowaniu jego osobą najlepszych włoskich drużyn z Juventusem i Interem na czele, wróżąc przy tym karierę co najmniej taką jak Marco Verrattiemu, który przed laty wybił się w drugoligowej Pescarze prowadzonej przez Zdenka Zemana. Nie mam wątpliwości, że powołanie dla drugoligowca, w dodatku tak młodego, jest poczynione na kredyt, tak aby ewentualna przyszła gwiazda włoskiego calcio nabrała jeszcze większej pewności siebie i spełniła pokładane w nim nadzieje.

Napastnicy/skrzydłowi:

Interesujące, że to nie młodziutki Tonali, a Vincenzo Grifo stał się największą niespodzianką wśród wszystkich zawodników, jakich powołał ostatnio Roberto Mancini. Urodzony w Niemczech ofensywny skrzydłowy ma 25 lat i w trakcie swojej kariery piłkarskiej nie wyróżnił się niczym szczególnym. Nie jest on pierwszym graczem z Niemiec, który postanowił grać dla ojczyzny swoich rodziców. Przed nim w kadrze grywali; Roberto Soriano, Nicola Sansone, czy powołany, acz nie mający na koncie faktycznego debiutu Daniel Caligiuri, niemniej każdy z nich w momencie reprezentacyjnych angaży prezentował się na tyle dobrze, żeby nikt nie miał wątpliwości, że na nominację zasłużył. Grifo reprezentuje dziś barwy 1899 Hoffenheim, gdzie nie ma pewnego miejsca w składzie. Wcześniej przebywał na wypożyczeniu w Borussi Mönchengladbach, w której zaliczył ledwie 17 występów, nie zaliczając przy tym żadnego trafienia. Patrząc na karierę 25 latka całościowo, można stwierdzić, że najlepszy sezon w jego wykonaniu miał miejsce na poziomie 2 Bundesligi w barach Freiburga z którym to awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej w Niemczech i notował najlepsze indywidualne statystyki(14 goli i 15 asyst). Nie ukrywam, że to konkretne powołanie stanowi dla mnie nie lada zagadkę. Wcześniej wspominałem, że ostatnimi czasy Mancini mieścił w pierwszym składzie trzech skrzydłowych, teraz jednak obstawiam, że pokusi się o grę z klasyczną dziewiątką i tym samym postawi na Ciro Immobile. Oprócz niego w kadrze znaleźli się inni zawodnicy grający na tej pozycji; czekający na faktyczny debiut w kadrze mistrz gry głową Leonardo Pavoletti(jego występ sto pod znakiem zapytania ze względu na problemy mięśniowe) oraz Kevin Lasagna.

Pełna kadra:

Bramkarze:

Gianluigi Donnarumma(Milan),Salvatore Sirigu(Torino),Alessio Cragno(Cagliari)

Obrońcy:

Giorgio Chiellini(Juventus),Leonardo Bonucci(Juventus),Mattia De Sciglio(Juventus),Alessio Romagnoli(Milan),Alessandro Florenzi(Roma)

Daniele Rugani(Juventus),Cristiano Biraghi(Fiorentina),Emerson Palmieri(Chelsea)

Pomocnicy:

Marco Veratti(PSG),Jorginho(Chelsea),Roberto Gagliardini(Inter),Lorenzo Pellegrini(Roma),Nicolo Barella(Cagliari),Stefano Sensi(Sassuolo)

Sandro Tonali(Brescia)

Napastnicy/Skrzydłowi:

Ciro Immobile(Lazio),Lorenzo Insigne(Napoli),Federico Chiesa(Fiorentina),Domenico Berardi(Sassuolo),Matteo Politano(Inter),Kevin Lasagna(Udinese)

Vincenzo Grifo(Hoffenheim),Leonardo Pavoletti(Cagliari)

Przewidywany skład:

Donnarumma

Florenzi,Bonucci,Chiellini,Biraghi

Pellegrini,Jorginho,Veratti

Chiesa,Immobile,Insigne


Nowe szaty Włochów

$
0
0

Reprezentacja Włoch ma za sobą dwa kolejne spotkania pod wodzą Roberto Manciniego. Wpierw Azzurri zremisowali z Portugalią 0-0 w ramach Ligi Narodów, natomiast kilka dni później ograli USA 1-0 w spotkaniu towarzyskim.

Po rywalizacji z piłkarzami Fernando Santosa zdecydowana większość obserwatorów włoskiego calcio była zachwycona stylem jaki Italia prezentuje ostatnimi czasy. Roberto Mancini nie boi się angażować do reprezentacji zawodników młodych bądź bardzo młodych, a do tego stawia na ofensywny styl gry. Włoska prasa była więcej niż zadowolona po tym jak ich reprezentacja zdominowała Portugalię, twierdzono, że Azzurri bardziej przypominali czołową drużynę na poziomie Ligi Mistrzów, aniżeli kadrę, która niemal dokładnie rok wcześniej nie zdołała zakwalifikować się na Mistrzostwa Świata. Również ja nie mam wątpliwości względem znacznej poprawy jakości gry squadry. Okazuje się, że osoba selekcjonera jest szalenie istotna i o ile zatrudnienie niemającego międzynarodowego doświadczenia Giampiero Ventury było kolosalnym błędem federacji, to postawienie na Manciniego z czteroma różnymi ligami w trenerskim CV na dziś wygląda na decyzję trafioną. Możemy więc spoglądać optymistycznie na przyszłe poczynania reprezentacji Włoch, niemniej nie wolno zapominać nam o jej wadach. Zarówno we wspomnianym meczu z Portugalią, jak i USA Włosi dominowali, ale na ich nieszczęście zawodziła przede wszystkim skuteczność. Mancini stara się znaleźć złoty środek w kwestii napadu, wystawiając trzech skrzydłowych(gry z Polską i Ukrainą)oraz starając się zmieścić klasyczną dziewiątkę w postaci Ciro Immobile(Portugalia)czy Kevina Lasagny(USA), ale żadne z tych rozwiązań nie zakończyło ewidentnego problemu Italii w zdobywaniu bramek. O niemalże desperackiej próbie rozwiązania tej kwestii niech zaświadczy dowołanie na drugie spotkanie Moise Keana; szalenie utalentowanego napastnika, który bryluje w reprezentacjach młodzieżowych(wicemistrzostwo Europy do lat 19), ale w Juventusie nie grającego niemal wcale. W jakimś sensie możemy mówić o paradoksie związanym z faktem, iż w dawnych latach, kiedy to o miejsce w składzie Italii rywalizowało mnóstwo znakomitych snajperów kolejni selekcjonerzy stosowali raczej defensywny styl gry, teraz zaś przy niedoborze wśród napastników Mancini konsekwentnie stawia na widowiskową squadrę.

Do rywalizacji z aktualnymi Mistrzami Europy Włosi podeszli w niemal najmocniejszym na dziś zestawieniu, trener Mancini natomiast tradycyjnie ustawił zespół w systemie 4-3-3. Bohaterem spotkania rozgrywanego na San Siro był 34 letni kapitan gospodarzy, a mianowicie Giorgio Chiellini, dla którego było to setne spotkanie w barwach narodowych. Defensor Juventusu rozegrał pierwszorzędne zawody, udowadniając przy tym, że pomimo upływu lat jest najlepszym włoskim fachowcem od gry obronnej. Mało tego: nie raz zdarzało się, że rozpoczynał on ataki Włochów na nawet sam miał okazję do pokonania Rui Patricio. Przed meczem Azzurri mieli jeszcze małe szanse na pierwsze miejsce w grupie, ale potrzebowali do tego triumfu nad Portugalczykami i ich potknięcia w spotkaniu z Polską. Tak się jednak nie stało, ale pomimo braku wygranej większość kibiców była zadowolona ze względu na włoską dominację nad rywalem. Pierwszą konkretną okazję do otwarcia wyniku miał Alessandro Florenzi, ale piłka po jego uderzeniu nieznacznie minęła portugalską bramkę. Następnie blisko szczęścia był wspomniany Chiellini, ale również jemu nie udało się pokonać goalkeepera Wolverhampton. W drugiej odsłonie gry Portugalia wzięła się do pracy i pomimo dalszej przewagi Włochów to oni mieli konkretną szanse na gola, ale po strzale Williama Carvahlo świetnie interweniował Gianluigi Donnarumma. Niestety Włosi byli szalenie nieskuteczni i tak swoje szanse marnowali kolejno; Federico Chiesa, Lorenzo Insigne i Ciro Immobile.

Skład:

Donnarumma

Florenzi,Bonucci,Chiellini,Biraghi

Barella,Jorginho,Verratti(81'Pellegrini)

Chiesa(88'Berardi),Immobile(74'Lasagna),Insigne

Towarzyski pojedynek ze Stanami Zjednoczonymi rozgrywany w belgijskim Genku również stał pod kątem dużej przewagi podopiecznych Roberto Manciniego. Od początku meczu, to właśnie Italia stwarzała sobie kolejne okazje do strzelenia gola, jak choćby w trzeciej minucie, podczas której uderzał Federico Chiesa. W 19 minucie losy meczu w swoje ręce starał się wziąć kapitan Leonardo Bonucci, jednak i jego próba zakończyła się niepowodzeniem. Po zmianie stron obraz gry się nie zmienił dzięki czemu Włosi wciąż atakowali bramkę strzeżoną przez Horvatha. Warto odnotować znakomitą okazję Kevina Lasagny, która – a jakże – zakończyła się fiaskiem. W momencie gdy większość fanów włoskich spodziewała się kolejnego bezbramkowego remisu z udziałem ich ulubieńców bramkę na wagę zwycięstwa strzelił skrzydłowy Interu Matteo Politano. Notujący drugi występ w reprezentacji 24 latek trafił w 94 minucie, natomiast na boisku pojawił się w 87, zmieniając nieskutecznego Lasagnę. Poza zwycięstwem ucieszyła mnie rotacja jaką zastosował selekcjoner włoski. W porównaniu do poprzedniego spotkania wystawił aż siedmiu nowych piłkarzy, a do tego wpuścił z ławki rezerwowych debiutantów; wspominanego Moise Keana, oraz Vincenzo Grifo. Od początku grał inny debiutant, Stefano Sensi.

Skład:

Sirigu

De Sciglio,Bonucci,Acerbi,Emerson

Barella,Sensi(76'Gagliardini),Verratti

Berardi(63'Kean),Lasagna(87'Politano),Chiesa(46'Grifo)

Przed Finlandią i Liechtensteinem

$
0
0

Selekcjoner reprezentacji Włoch powołał 29 osobową kadrę na najbliższe mecze eliminacyjne do Mistrzostw Europy. Przeciwnikami Azzurrich będą drużyny Finlandii oraz Liechtensteinu, oba spotkania zostaną rozegrane we Włoszech; 23 marca w Udine i 26 w Parmie.

Po niespełna roku od objęcia posady trenera reprezentacji Italii włoska opinia publiczna jest zgodna co do tego, że Roberto Mancini dobrze sprawdza się na swoim stanowisku. Warto przy tej okazji odnotować opinię jaką o selekcjonerze wygłosił niekwestionowany autorytet w tej kwestii, a mianowicie Arrigo Sacchi, zdaniem którego ex-szkoleniowiec Interu wykonał kawał dobrej roboty, biorąc przy tym pod uwagę liczne problemy z jakimi Włosi musieli sobie radzić w ostatnich latach. Przypomnijmy, że po raz pierwszy od 1958 roku Włochów zabrakło na Mistrzostwach Świata, przez co ówczesny selekcjoner Gianpiero Ventura pożegnał się ze swoją posadą. Po okresie tymczasowej pracy ze squadrą Luigiego Di Biagio ostatecznie stery objął w niej właśnie Mancini. O tym, że czterokrotni triumfatorzy mundialu nie znajdowali się w najlepszym dla siebie okresie niech zaświadczą pozytywne recenzje dotychczasowej pracy Manciniego. Faktem jest, że włoska kadra nie zaprezentowała nadzwyczajnej dyspozycji podczas Ligi Narodów, niemniej jednak skromna wygrana z Polską, remis po niezłej grze z Ukrainą i podobny rezultat przeciwko Portugalii w drugim spotkaniu, wystarczyły do tego, ażeby uznać ścieżkę do ponownej chwały Azzurrich za jak najbardziej pozytywną.

Osobiście doceniam odwagę Manciniego w kwestii stawiania na nowe twarze. Rzadko który z jego poprzedników ogłaszał nominacje niejako na kredyt, jak to miało miejsce na początku ligowego sezonu dla Nicolo Zaniolo czy w trakcie ostatnich gier, kiedy to w dorosłej reprezentacji debiutował Moise Kean. Oczywiście obaj panowie ostatnimi czasy dali powody, żeby wyrażać realne nadzieje względem ich niebywałej przyszłości, jednak w momencie premierowych powołań nie byli jeszcze na tym etapie co obecnie. Jednak w momencie kiedy przyjrzymy się składom czołowych klubów Serie A bez trudu dostrzeżemy, że Włosi mają wyjątkowo trudne zadanie, ażeby załapać się do wyjściowych składów. Choćby z tego powodu reprezentacyjne angaże notują zawodnicy wyjątkowo młodzi, jak również przedstawiciele ekip z niższego szczebla ligowej tabeli.

Włosi znaleźli się w eliminacyjnej Grupie J, zaś sam turniej zostanie rozegrany w 2020 roku. Ich przeciwnikami będą; wspomniane drużyny Finlandii, Liechtensteinu oraz Grecja, Bośnia i Armenia. Do turnieju awansują bezpośrednio dwie najlepsze reprezentacje z danej grupy, dlatego też bez większej przesady można uznać, że najbliższe kwalifikacje będą dla Włochów łatwiejsze, aniżeli feralne z okresu wspomnianych MŚ. Do tego dochodzi fakt ominięcia rywala klasy reprezentacji Hiszpanii, do której w żadnym razie nie można przyrównać najmocniejszych rywali z obecnej stawki, a konkretnie Bośni z Pjanicem i Dzeko w składzie i Grecji, która powoli bo powoli, ale jednak odzyskuje logiczną dyspozycję po okresie, kiedy za ich wyniki odpowiadał Claudio Ranieri. Nie mam wątpliwości, że najbliższe spotkania, które zostaną rozegrane na włoskim terenie zwyczajnie muszą zakończyć się pełną zdobyczą punktową dla piłkarzy Roberto Manciniego. Finlandia, to drużyna na wskroś przeciętna, zaś Księstwo Lichtenstein jest szczęśliwe mogąc chociażby mierzyć się z tak utytułowanym przeciwnikiem jak reprezentacja Włoch.

Przed eliminacyjnymi starciami w sztabie Manciniego pojawiła się nowa postać, a mianowicie Attilio Lombardo. Obaj panowie znają się doskonale ze wspólnej pracy zawodniczej oraz szkoleniowej. Ich współpraca sięga czasów najlepszego okresu w historii Sampdorii, kiedy to drużyna ta notowała znakomite wyniki zarówno na krajowym, jak i europejskim poziomie. W późniejszym okresie święcili sukcesy w barwach Lazio, a ponad to Lombardo pełnił rolę asystenta Manciniego w Manchesterze City i Galatasaray. Przed podjęciem pracy dla Azzurrich ex-skrzydłowy Juventusu był asystentem innego kolegi z czasów gry dla Lazio  - Serba Sinisy Mihajlovica w Torino. Jeżeli chodzi o samodzielną pracę szkoleniową, to Lombardo miał ciekawy epizod bycia grającym menadżerem w Crystal Palace, pracował też w szwajcarskim FC Chiasso i włoskich Legnano czy Spezii. Jego kariera reprezentacyjna trwała siedem lat, podczas których rozegrał 19 spotkań i zanotował trzy trafienia. Niestety nie zagrał na żadnym turnieju, czy to MŚ czy ME.

Wśród najnowszych powołań nie obyło się bez niespodzianek, jednak nie ulega wątpliwości, że na pierwszy plan wysuwa się powracający do reprezentacji Fabio Quagliarella. Więcej szczegółów poniżej:

Bramkarze:

Na dziś wydaje się, że czwórka; Donnarumma, Sirigu, Cragno i Perin są niepodważalnymi wyborami Manciniego, choć odnotujmy wysokie dyspozycje Mereta oraz Audero, którzy są częścią młodzieżowej reprezentacji prowadzonej przez Di Biagio. Wydaje się, że zwłaszcza zaledwie rezerwowy w Juventusie Perin winien drżeć o swoją pozycję, w momencie gdy wspomniana dwójka na stałe zakotwiczy w pierwszej drużynie Italii.

Obrońcy:

Cieszy powrót Leonardo Spinazzoli, który bez wątpienia wywalczył sobie powołanie dzięki znakomitej postawie podczas rewanżowego spotkania Ligi Mistrzów pomiędzy Juventusem, a Atletico Madryt. 25 letni defensor debiutował na poziomie LM, a do tego w trakcie rozgrywek grał bardzo mało ze względu na kontuzję i ciężko rywalizację z Alexem Sandro. Na faktyczne debiuty w dorosłej kadrze czekają; Armando Izzo z mocnego w tym sezonie Torino oraz skuteczny Gianluca Mancini reprezentujący barwy Atalanty.

Pomocnicy:

Lista graczy drugiej linii, na którą postawił Mancini nie powinna u nikogo wywołać najmniejszych choćby kontrowersji. Wspominany wyżej Nicolo Zaniolo po raz drugi pojawił się w dorosłej squadrze, niemniej jednak pierwsza nominacja nastąpiła przed wybuchem formy 19 letniego pomocnika Romy. Obecnie ten młody wciąż piłkarz jest liderem Rzymian i ma bardzo duże szanse na zadebiutowanie w narodowych barwach.

Napastnicy/skrzydłowi:

Wśród ofensywnych zawodników pojawiło się kilka znaków zapytania, przynajmniej jeżeli chodzi o moją ocenę. Nie potrafię pojąć co takiego w sobie ma Vincenzo Grifo, piłkarz jedenastego w tabeli Freiburga urodzony w Niemczech. 25 latek znalazł się wśród powołanych poprzednim razem i nawet zaliczył debiut przeciwko Stanom Zjednoczonym, ale sądziłem, że jest to swego rodzaju anomalia, sprawdzenie jednej z wielu dostępnych opcji. Kolejnym dziwnym posunięciem jest ponowne postawienie na Kevina Lasagnę. Mam świadomość, że Włosi nie mają wielkiego pola manewru jeżeli chodzi o snajperów, niemniej znajdzie się co najmniej kilku mocniejszych, aniżeli na ogół rezerwowy Udinese Lasagna. W kwestii Moise Keana już się wypowiedziałem, ale powtórzę; pomimo małej ilości występów 19 latek z Juventusu daje realną opcję na przyszłość, tak klubu, jak i reprezentacji. Ostatni czas jest dla niego dobry ze względu na szanse jakie w końcu zdecydował się mu dać Allegri. Dzięki temu mogliśmy podziwiać jego instynkt strzelecki w starciu ligowym z Udinese. Na koniec odnotujmy reprezentacyjny powrót 36 letniego Fabio Quagliarelli. Najlepszy na dziś strzelec Serie A z 20 trafieniami na koncie zdaje się rozgrywać sezon życia. Zostawiając za sobą problemy osobiste, kontuzje i lata, w których pełnił rolę żelaznego rezerwowego, pod sam koniec jego kariery możemy bez większej przesady stwierdzić, że nie ma obecnie lepszej włoskiej dziewiątki niż Quagliarella.

Pełna lista powołanych:

Bramkarze:

Gianluigi Donnarumma(Milan),Salvatore Sirigu(Torino),Mattia Perin(Juventus),Alessio Cragno(Cagliari)

Obrońcy:

Giorgio Chiellini(Juventus),Leonardo Bonucci(Juventus),Leonardo Spinazzola(Juventus),Cristiano Biraghi(Fiorentina),Alessandro Florenzi(Roma),Alessio Romagnoli(Milan),Cristiano Piccini(Valencia),Gianluca Mancini(Atalanta),Armando Izzo(Torino)

Pomocnicy:

Nicolo Barella(Cagliari),Jorginho(Chelsea),Marco Verratti(PSG),Bryan Cristante(Roma),Nicolo Zaniolo(Roma),Stefano Sensi(Sassuolo)

Napastnicy/skrzydłowi:

Ciro Immobile(Lazio),Fabio Quagliarella(Sampdoria),Kevin Lasagna(Udinese),Moise Kean(Juventus),Leonardo Pavoletti(Cagliari),Federico Bernardeschi(Juventus),Federico Chiesa(Fiorentina),Matteo Politano(Inter),Stephan El Shaarawy(Roma),Vincenzo Grifo(Freiburg)

Przewidywany skład na Finlandię:

Donnarumma

Florenzi,Bonucci,Chiellini,Biraghi

Barella,Jorginho,Verratti

Bernardeschi,Immobile,Chiesa

 

Po Finlandii i Liechtensteinie

$
0
0

Przed spotkaniem z Finlandią Roberto Mancini stracił kilku zawodników, których wcześniej powołał do kadry. Dwójka piłkarzy Romy Alessanro Florenzi i Stephen El Shaarawy dołączyła do Federico Chiesy zgłaszającego kłopoty zdrowotne kilka dni wcześniej. Biorąc pod uwagę opisane wyżej problemu oraz brak dostępu Lorenzo Insgine selekcjoner zdecydował się postawić na Moise Keana od pierwszych minut meczu. 19 letni napastnik Juventusu jeszcze do niedawna był zaledwie żelaznym rezerwowym w ekipie Allegrego, niemniej ostatnie tygodnie były dla niego znakomite, o czym świadczą przede wszystkim bramki jakie zdobył w ligowym meczu przeciwko Udinese. Kean najlepiej czuje się na środku ataku, ale ze względu na swoją uniwersalność można go ustawiać również na skrzydle, co mogliśmy zaobserwować wcześniej w reprezentacjach młodzieżowych czy Hellasie Verana, gdzie przebywał na rocznym wypożyczeniu. Jeżeli chodzi o samą taktykę, to podobnie jak to miało miejsce we wcześniejszych spotkaniach squadry pod wodzą Manciniego Włosi wyszli w systemie 4-3-3. Kontuzjowanego Florenziego na prawej flance defensywy zastąpił Cristiano Piccini, pomoc została złożona z trójki faworytów selekcjonera; Barelli, Jorginho oraz Verattiego, zaś w napadzie obok wspomnianego Keana zobaczyliśmy Bernardeschiego i Immobile. 

Rywalizacja w Udine rozpoczęła się od śmiałych ataków gospodarzy, którzy możliwie jak najszybciej chcieli wyjść na prowadzenie. Udało się to w siódmej minucie, kiedy to Nicolo Barella mocnym uderzeniem zza pola karnego nie dał szans Hradecky’emu na skuteczną interwencję. Będąca daleka od roli faworyta meczu Finlandia raz po raz starała się konstruować ataki, niemniej miała z tym wyraźny problem. Dopiero w dwudziestej minucie stworzyła niezłą okazję, której nie potrafił sfinalizować Lod. Na kwadrans przed końcem pierwszej odsłony gry ładną akcją popisał się Veratti, ale na nieszczęście dla wszystkich związanych z Italią pomocnik PSG był nieskuteczny. Później okazję na zdobycie premierowego gola w dorosłej reprezentacji miał Kean, ale i tym razem Włochom nie dopisało szczęście.

Po zmianie stron Włosi mogli stosunkowo szybko podwyższyć prowadzenie, jednak akcja dwójki Jorgihno – Immobile nie zakończyła się powodzeniem. W późniejszym etapie spotkania podopieczni Manciniego nieco się cofnęli, dając gościom większe możliwości w konstruowaniu ataków. Efektem tego zabiegu był niecelny strzał Pukiego z 65 minuty. I tym razem okazało się, że niewykorzystane okazje lubią się mścić, dzięki czemu dziewięć minut po niezłej akcji Finów swoją upragnioną bramkę zdobył nie kto inny jak Moise Kean. Dzięki trafieniu młody snajper stał się drugim najmłodszym strzelcem w historii reprezentacji Włoch, ustępując jedynie Bruno Nicoli, który zanotował swoje trafienie w 1958 roku. Dobicie Finlandii było bliskie na dziesięć minut przed końcem meczu. Wówczas bliski szczęścia był przedstawiciel innego pokolenia, a mianowicie 36 letni Fabio Quagliarella. Gwiazdor Sampdorii wrócił do kadry po dziewięciu latach przerwy i został powitany przed kibiców jak bohater. Pod sam koniec spotkania honorowego gola mogła zdobyć Finlandia, ale na posterunku był Donnarumma.

Skład:

Donnarumma

Piccini,Bonucci,Chiellini,Biraghi(90'Spinazzola)

Barella,Jorginho,Veratti(85'Zaniolo)

Kean,Immobile(80'Quagliarella),Bernardeschi

W oczekiwaniu na kolejny mecz, w którym to Włosi mierzyć się mieli z Liechtensteinem, Mancini zdecydował się na kilka korekt w składzie. Część z nich wynikało z kolejnych urazów, inne  roszady zostały przeprowadzone ze względu na lekkie odświeżenie drużyny i w końcu chęć eksperymentu z uwagi na nie największy potencjał rywala.

W bramce po dłuższej przerwie pojawił się doświadczony Salvatore Sirigu. Z powodu wcześniejszego wypadnięcia Florenziego i najświeższej kontuzji Picciniego, selekcjoner postawił na prawej flance na debiutującego w dorosłej squadrze Gianlukę Manciniego. 22 letni defensor Atalanty ma dziesięć występów w reprezentacji młodzieżowej, natomiast w Serie A zasłynął ze skuteczności, którą imponuje niemal w tym samym stopniu, co Mattia Caldara, którego to Mancini zastąpił przed rozpoczęciem obecnego sezonu. Poza tym Romagnoli wskoczył do wyjściowej jedenastki w miejsce Chielliniego i w końcu Spinazzola zluzował Biraghiego. Druga linia, to zaledwie jedna zmiana w stosunku do tego co oglądaliśmy w Udine: Stefano Sensi pojawił się miast jednego z bohaterów meczu z Finlandią, a konkretnie Nicolo Barelli. Ofensywny tercet stworzyli Quagliarella oraz Politano, którzy partnerowali Keanowi. Drugi z nich pokazał się z dobrej strony podczas ostatnich derbów Mediolanu, które zostały zakończone zwycięstwem Interu 3-2. 

Zanim rozbrzmiał pierwszy gwizdek drugiej rywalizacji Włochów tamtejsi eksperci zastanawiali się ile bramek podopieczni Manciniego zaaplikują dużo niżej notowanemu rywalowi. Na pierwsze trafienie trzeba było czekać relatywnie długo, bo do 17 minuty, kiedy to Stefano Sensi pokonał goalkeepera gości głową po celnym dośrodkowaniu Leonardo Spinazzoli. Kolejną bramkę na swoje konto zapisać mógł Marco Verattiego. 26 letni pomocnik zanotował tym samym drugie trafienie w narodowych barwach. W 35 minucie arbiter podyktował rzut karny za zagranie ręką w polu karnym Italii. Jedenastkę na gola zamienił Fabio Quagliarella stając się tym samym najstarszym strzelcem gola w historii reprezentacji Włoch. Tuż przed ostatnim gwizdkiem pierwszej odsłony gry snajper Sampdorii ponownie stanął na jedenastym metrze i podwyższył na 4-0.

Druga połowa spotkania była nieco mniej efektowna w wykonaniu Azzurrich, niemniej nie zamierzali zadowalać się rezultatem sprzed przerwy. Poza dubletem Quagliarella zanotował asystę przy bramce Keana, co miało miejsce w 70 minucie. Ostateczny rezultat w postaci 6-0 został przypieczętowany przez debiutującego w squadrze Leonardo Pavolettiego. 

Skład:

Sirigu

Mancini(79'Izzo),Bonucci,Romagnoli,Spinazzola

Sensi,Jorginho(57'Zaniolo),Veratti

Politano,Quagliarella(72'Pavoletti),Kean

Dzięki wygranym w Udine i Parmie Włosi wykonali swoje zadanie, inkasując przy tym pełną pulę punktową. Nikt nie miał wątpliwości, że rywalizacje z Finlandią i zwłaszcza Liechtensteinem muszą zakończyć się ostatecznym triumfami czterokrotnych mistrzów świata, niemniej wypada wyrazić zadowolenie z postępu jaki pod wodzą Roberto Manciniego poczyniła reprezentacja. Wszyscy przecież pamiętamy nieszczęsne czasy, podczas których za wyniki Italii odpowiadał niesławny Ventura. Obecna squadra wydaje się odmieniona i co istotne bardziej efektowna niż to miało miejsce w poprzednich latach. Mancini z różnych względów decyduje się na odważne wystawienia bardzo młodych zawodników, jak choćby bohatera najświeższych dwóch gier czyli Moise Keana, czy innego 19 latka Nicolo Zaniolo. Ponadto stawia na technicznych graczy w środku pola i nie waha się korzystać z mocnych zasobów wśród ofensywnych skrzydłowych. Dokładając do tego obecność - przeżywającego najlepszy okres w swojej karierze - 36 letniego Fabio Quagliarelli, mamy obraz ofensywnie grającej mieszanki doświadczenia i młodości ze zdecydowanym wskazaniem na to drugie. Selekcjoner nie ma wątpliwości, że do odzyskania zaufania tifosich Italii nie wystarczy jedynie awans do ME, ale fakt, iż ma to nastąpić w sposób bezdyskusyjny, a przy tym z dużą ilością bramek i efektownych akcji. Oby kolejne spotkania z bardziej klasowymi rywalami - np. Bośnią - były równie udane. 

Viewing all 58 articles
Browse latest View live